TRÓJMIEJSCA to stały cykl magazynu Prestiż, w którym znani i lubiani opowiadają o swoich ulubionych miejscówkach, głównie tych trójmiejskich, ale nie tylko. Ulubione restauracje i puby? Najlepsze miejsca narobienie zakupów oraz rozrywkę? Miejsca, które przywołują wspomnienia... o tym wszystkim rozmawiamy z ciekawymi mieszkańcami Trójmiasta. Tym razem o miejscach, które pamięta z dzieciństwa oraz o tym, gdzie najchętniej spędza wolny czas, opowiada komik z Trójmiasta – Adam Van Bendler. 

Urodziłem się w Gdańsku, ale wychowałem w Gdyni na Karwinach. Uczęszczałem wówczas do Szkoły Podstawowej nr 42. Dobrze wspominam dzieciństwo. Karwiny były bardzo bezpieczną dzielnicą. Po szkole, najczęściej można mnie było spotkać przed blokiem, gdy kopałem w piłkę. W tamtych czasach, w latach 90 nie było pięknych boisk. Graliśmy więc wszędzie, gdzie tylko było więcej wolnej przestrzeni. Najczęściej był to kawałek wolnego trawnika, tuż obok rur ciepłowniczych. Trawnik miał wzór trapezu, a my nazwaliśmy go swoim boiskiem. Pamiętam, że z jednej strony było 20 metrów, a z drugiej zaledwie 7. Tak wyglądały oba pola karne. Siatki w bramce były wówczas prawdziwym luksusem. Tuż obok „boiska” znajdował się wielki wąwóz. Trzeba było wykazać się wspaniałą techniką, żeby nie wlecieć w pokrzywy, a piłki nie wykopać w dół, na same tory. 

Uczniem byłem średnim, chociaż starałem się jak mogłem. Bliżej było mi do klasowego pajaca, który sypał żartami z ostatniej ławki. Zdarzało mi się uciekać z wf-u. Razem z kolegami, prosiliśmy wówczas pana Mieszka, okolicznego menela, aby podpisywał nam zwolnienia w zamian za drobne. Raz był bardzo pijany, ręka mu zadrżała i zrobił kreskę przez całą kartkę. Zaniosłem to panu od wf-u. Chciałem nawet powiedzieć, że ojciec podpisując zwolnienie dostał zawału, ale to by chyba nie przeszło. 

Pamiętam, że na Skwerze Kościuszki odbywały się koncerty plenerowe. Byłem tam z dwa, może trzy razy. Najgorzej wspominam koncert „Lata z Radiem”. Odbywał się dzień przed moją wyprowadzką do Banina, która była dla mnie traumatycznym doświadczeniem. To był ostatni raz, kiedy po koncercie mogłem spokojnie wrócić do domu. Wyprowadziliśmy się z rodzicami na koniec świata, gdzie ostatni autobus odjeżdżał o 21. Tymczasowo skończyła się moja wolność. Traktowałem to jak wielkie zło. Tam były praktycznie same gospodarstwa i żadnych domów jednorodzinnych. 

Dzisiaj mieszkam w Gdyni, na Działkach Leśnych. Wiem, jak to brzmi, ale to tylko nazwa porządnej dzielnicy. Jest tu miło i spokojnie. I można na luzie zaparkować auto pod blokiem. Najlepszym aspektem mieszkania w Działkach Leśnych jest las tuż obok domu i zaledwie kilka minut do centrum Gdyni

Nie lubię gotować, więc zazwyczaj jadam na mieście. Ulicą dobrych knajp i restauracji jest moim zdaniem Świętojańska w Gdyni. Najlepszy makaron carbonara podają w Pasta Miasta. Lubię od czasu do czasu pójść zjeść do baru szybkiej obsługi U Senwickich. Gdy umawiam się na spotkania biznesowe to najczęściej w Główna Osobowa. U nich menu się często zmienia, co mi pasuje. Lubię różnorodną kuchnię, ale niezbyt ostrą. 

Ciężko wymienić mi jedno dobre miejsce, do którego zdarza mi się wyskoczyć ze znajomymi na piwo. Lubię Dwie Zmiany w Sopocie. Wiele fajnych miejsc znajduje się we Wrzeszczu, na osiedlu Garnizon

Jestem wielkim miłośnikiem Escape Room’ów. Zwiedziliśmy z Abelardem Gizą kilkanaście w całej Polsce i muszę przyznać, że gdyński pokój ucieczki – Tajny Ośrodek Badawczy jest jednym z najlepszych, w których byłem. Jest bardzo zmechanizowany. Wchodzisz do tajemniczego pokoju, w którym na pierwszy rzut oka nie ma nic. Później wszystko zaczyna się odkrywać. 

To może być zaskakujące, ale uwielbiam Centrum Nauki Experyment w Gdyni. Chodzę tam zawsze wtedy, gdy jest zmiana ekspozycji. Kiedyś, często chodziłem na Teatrzyki Bezwstydne w Centrum Kultury w Gdyni. Jak ktoś twierdzi, że ma talent, może tam bezwstydnie wystąpić. Tak i ja zaczynałem. To właśnie tam opowiadałem pierwsze głupoty do mikrofonu. Dzisiaj też można mnie posłuchać, np. w: gdyńskiej klubo-restauracji Jedz Pij Tańcz, Sfinks700 Club w Sopocie, Noce & Dnie we Wrzeszczu oraz oczywiście w Gdańsku, na Elżbietańskiej 6… na ostro

W kwestii ubrań, lubię wspierać polskie marki, np. Polski Konkret albo Elska polscy projektanci. Unikam wielkich galerii, nie mam na to czasu.

 

Adam Van Bendler  

Stand-uper, konferansjer i aktor. Jeden z najśmieszniejszych komików w Polsce. Twórca zabawnych teledysków, osiągających wielotysięczne, a nawet milionowe zasięgi. Swoją przygodę z komedią zaczynał w Gdańsku, pod okiem Abelarda Gizy i Kacpra Rucińskiego. Na swoim koncie ma ponad 600 występów w kraju i zagranicą.