Jak wiele sztuki możemy pomieścić w biznesie? Na czym dokładnie polegają relacje między obiema płaszczyznami?a Czy poznanie dynamiki zachodzącej między nimi może czegoś nauczyć przedsiębiorców i kreatorów sztuki? Odpowiedzi na te pytania szukali goście warsztatów pt. „Biznes dla Kultury, Kultura dla Biznesu”.

 

Spotkanie odbyło się w Olivia Business Centre i dedykowane było zagadnieniu wartości sztuki w przestrzeni publicznej oraz biznesowej. Podczas debaty z udziałem m.in. malarza Michela Lenglarda, Barbary Matysiak, współwłaścicielki artimpress.me, Wojciecha Fułka i Jakuba Knery, dziennikarza, wielorotnie podkreślano, że sztuka i kultura to niezwykle ważne elementy tkanki miastotwórczej. 

- Znajdujemy się w Olivia Business Centre, w miejscu gdzie pracuje kilka tysięcy ludzi a swoje siedziby ma wiele firm polskich i międzynarodowych. Jak rozmawiam z prezesami tych firm, to oni zdecydowanie podkreślają, że najbardziej potrzebują ludzi, którzy będą chcieli tutaj pracować. Zdolnych, utalentowanych, pracowitych. Tych ludzi trzeba tu ściągnąć, zachęcić ich żeby wybrali Trójmiasto, a nie np. Kraków czy Wrocław. Pieniądze, możliwość kariery to ważne aspekty, ale jeszcze ważniejszym czynnikiem są odpowiednie warunki do życia, w tym dostęp do atrakcyjnej oferty kulturalnej. Mówi się, że sztuka potrzebuje biznesu, ale moim zdaniem to biznes bardziej potrzebuje sztuki – mówi Jarosław Śmigiel, dyrektor marketingu Olivia
Business Centre.
 

Kultura i sztuka jest nośnikiem wielu idei i spraw. Dzięki niej można przenieść, co tylko chcemy, w jakiekolwiek miejsce chcemy, z drugiej zaś - to towar, który z wiekiem zyskuje. Towar, który w pewien specyficzny sposób jest mierzalny. To wszystko sprowadza się do jednej prostej idei: do czegoś, co ponownie ma znaczenie, jest ważne i do czego wszyscy wracamy - do wartości.