Obecnie Gdański Ogród Zoologiczny zamieszkują gatunki: 47 ssaków, 26 ptaków, 10 gadów i 3 płazów. Czy zastanawialiście się, jak trafiły do Trójmiasta? Ich historie są różne, jedne zostały kupione, a inne przekazane przez inne ogrody. Jak wyglądają takie „transakcje”? Opowiada dyrektor Michał Targowski.

Panie Dyrektorze, zapytam wprost, jak zwierzęta trafiają do zoo? Czy proces ten zmienił się na przestrzeni lat?

Od 1997 roku Gdański Ogród Zoologiczny należy do Europejskiego Stowarzyszenia Ogrodów Zoologicznych i Akwariów EAZA. Jednym z nadrzędnych celów Stowarzyszenia jest dbałość o to, by ograniczyć handel zwierzętami oraz aby żadne zwierzę, niezależnie od gatunku, nie miało wartości materialnej. Kiedy zaczynałem swoją misję zawodową jako dyrektor Zoo, to właściwie bez dużych pieniędzy na koncie, mogłem jedynie marzyć o pozyskiwaniu nowych osobników. Za wszystkie trzeba było płacić, ewentualnie można było wyceniać swoje nadwyżki i próbować przeprowadzić wymianę. Ceny były wysokie, nawet powyżej 2000 marek lub dolarów za lwa, który i tak był jednym z najtańszych zwierząt. Dla przykładu żyrafy zawsze uzyskiwały ceny powyżej 30 000 euro, podobnie, jak słonie. 

A jednak Zoo cały czas się rozwijało. 

W latach 95 - 98 Frans van den Brink, holenderski handlarz zwierzętami, zaproponował nam przetrzymywanie jego zwierząt. W Kazachstanie miał potężne stada wielbłądów, które przerzucał do Ameryki Południowej i tam je sprzedawał. Zwierzęta te musiały jednak gdzieś odbywać kwarantannę. Wkrótce mieliśmy u nas stada, które liczyły nawet do 100 sztuk. Wielbłądom dawaliśmy pokarm, a także otaczaliśmy je opieką hodowlaną i weterynaryjną. Z panem van den Brinkiem rozliczaliśmy się w zwierzętach. Dzięki tym transakcjom udało nam się pozyskać pierwsze gatunki, za które nie musieliśmy płacić. Zamieszkały u nas m.in. flamingi, czarne łabędzie, zebry, czy właśnie wielbłądy jednogarbne i dwugarbne. 

Czasy się jednak zmieniły. Jak zmieniły się sposoby sprowadzania zwierząt?

Gdy już byliśmy członkami EAZY, mogliśmy hodować zwierzęta zagrożone w środowisku naturalnym. Misją Stowarzyszenia jest m.in. stworzenie w ogrodach zoologicznych warunków do ich hodowli. Wówczas trafiły do nas oryksy szablorogie, grupa bardzo dobra pod względem genetycznym, do dziś mamy zielone światło na rozmnażanie tych antylop, choć w wielu ogrodach koordynator EAZY zakazuje rozmnażań. 

Jakie jeszcze zwierzęta udało się pozyskać dzięki członkostwu w EAZIE?

Otrzymaliśmy m.in. antylopy i wilki grzywiaste. W latach 90. był to prawdziwy rarytas i powód do dumy. Później pojawiły się też pierwsze przychówki. Wilk grzywiasty jest zwierzęciem samotnym, który w pary dobiera się tylko na czas, gdy samica ma ruję. Żyje jednak bardzo krótko, jedynie ok. 10 lat. Dzięki EAZIE trafiły do nas także hipopotamy karłowate, tapiry i wszystkie gatunki małp, w tym m.in. gerezy, lutungi, szympansy, czy orangutany. 

Także żyrafiarnia wzbogaciła się o swoich mieszkańców, choć ich historia wydaje się być bardziej skomplikowana…

Jeszcze do 2005 roku za żyrafy trzeba było płacić. Pomimo, że EAZA nakazuje, by zwierzęta przekazywać za darmo, to jednak te ogrody, które dysponowały wówczas takim „majątkiem”, sprzeciwiały się tej decyzji. Żyrafa kosztowała wtedy 35 tys. euro za sztukę. Głowiliśmy się, co zrobić, bo nie mieliśmy takich pieniędzy. W końcu zdecydowaliśmy się na zbiórkę, ustawiliśmy puszkę. W niecały rok udało nam się zebrać ponad 60 tys. złotych, ale to wciąż było za mało. Z początkiem 2006 roku zapadła jednak decyzja, że nie wolno więcej pobierać opłat za żyrafy. Byliśmy pierwszym ogrodem zoologicznym, który otrzymał te zwierzęta za darmo. Zebrane pieniądze przeznaczyliśmy na ich transport, który był bardzo kosztowny. Na świecie istnieje tylko kilka wyspecjalizowanych firm transportowych, które się tym zajmują. Samochody dysponują odpowiednimi dachami, klimatyzacją i innymi wygodami, pozwalającymi zwierzętom podróżować w komfortowych warunkach. 

Na koniec naszej rozmowy, chciałam zapytać, co nowego czeka na gości Gdańskiego Ogrodu Zoologicznego na wiosnę?

Zbudowaliśmy nowy wybieg dla antylop i wkrótce chcemy sprowadzić nowy gatunek – afrykańską antylopę końską. Uzyskaliśmy już wszelkie zgody, czekamy tylko na informację, z których ogrodów zoologicznych możemy odebrać zwierzęta. Dostaniemy jednego samca i trzy niespokrewnione z nim samice. Pojawiło się już kilka maluchów, w tym m.in. u mandryli, patasów, wyjców oraz u tamaryny cesarskiej, a także u antylop i pingwinów. Właściwy sezon przychówków jednak przed nami, w końcu dopiero czekamy na tę prawdziwą i piękną wiosnę.