Zachowania homoseksualne, spektakularne akty miłosne, czy nie mniej widowiskowe onanizowanie się, to erotyczna codzienność wśród zwierząt. O tym, o czym mówi się mało lub w ogóle, opowiada dyrektor Zoo w Gdańsku Oliwie Michał Targowski. 

Panie Dyrektorze, zacznę od pytania o to, co najbardziej bulwersuje, szczególnie osoby o dość konserwatywnych poglądach… Jak to jest z tymi pieszczotami pomiędzy osobnikami tej samej płci u zwierząt? Czy to częste zjawisko?

Zachowania homoseksualne u zwierząt rzeczywiście czasami występują, choć w warunkach naturalnych rzadziej. Przyroda bowiem umiejętnie reguluje te sprawy. Najczęściej wszystko jest dość proste. Samica ma ruję, dochodzi do zbliżenia – krycia, potem przebiega ciąża i rodzi się potomstwo, które wymaga wychowywania przez dłuższy lub krótszy czas. Poza rują zwykle panuje spokój i każdy żyje sobie swoim rytmem. 

Nie zawsze jest jednak tak kolorowo… 

Przyroda nie jest tak łaskawa, by każdy samiec miał swoją samiczkę. Zwykle zwierzęta muszą się mocno napracować, by zdobyć partnerkę, a często są to walki na śmierć i życie. Przegrani muszą odejść i tworzą grupy kawalerów, które wspierają się, by przetrwać. Są one jednak niebezpieczne i bezwzględne dla innych grup zwierząt, a nawet w obrębie własnego gatunku. Te samce, które przegrały batalię o dominację w grupie i nie mają haremu samic, krążą na obrzeżach i obserwują życie rodzinne. Czekają na odpowiedni moment, by wyeliminować naczelnego samca, jeśli ten zachoruje, czy będzie ranny. Takie życie na obrzeżach ma też swoje prawa, które widzimy chociażby u lwów. Młode lwy, gdy są najedzone, pieszczą się i liżą nawzajem, a nawet dochodzi między nimi do prób krycia. Młode tygrysy zaś, gdy już nie są karmione przez matkę, przez rok pędzą życie grupowe. Mają ze sobą bliski kontakt, bawią się razem. Podczas takiej zabawy dochodzi do pieszczot, ale także do bezwzględnej walki. To okrutne rozliczenie natury. 

A jak wyglądają te sprawy w ogrodzie zoologicznym?

W zoo jest trochę inaczej. Chcielibyśmy mieć u każdego gatunku idealny rozkład płci, który zapewniałby potomstwo, ale oczywiście tak nie jest. Nie zawsze rodzą się przecież samice. Gdy samce żyją sobie tak same ze sobą, to różnie między nimi bywa. U nas takie grupy kawalerów również funkcjonują. Mamy m.in. cztery samce żyraf, grupę samców najmniejszego bawoła świata anoa, a teraz przyjechała do nas panda mała – Bartek i wkrótce dołączy do niego kolega. Wzruszającą wręcz zażyłość, a nawet miłość zaobserwować możemy wśród naszych bardzo dojrzałych już słonic.

Jakie jeszcze zachowania seksualne zwierząt wzbudzają emocje wśród zwiedzających? 

Na pewno ciekawe są małpy bonobo, u których stwierdzono prawdziwą fascynację seksualnością. To jeden z nielicznych gatunków zwierząt, który uprawia seks dla przyjemności, niezależnie od tego, czy samiczki mają ruję, czy też nie. Gdy zwierzęta osiągają dojrzałość, zachodzą u nich pewne, powiedzmy, naturalne reakcje. Małpy przede wszystkim onanizują się i to na potęgę. Nawet jeśli mają ukochaną „żonę”, gdy tylko mają chwilę wolnego, wykorzystują ten czas właśnie na takie uciechy. Zastanawiające są zachowania szympansów. Niby są inteligentne, myślące, ale obserwując krycie samicy, można dojść do smutnych wniosków. Z jednej strony odbywa akt płciowy, z drugiej jednocześnie zajada banana, a co gorsza zdarza mu się w tym samym momencie załatwiać inne potrzeby fizjologiczne. Zero romantyzmu, czy magii chwili. 

Zdarzały się w naszym kraju dość niezręczne sytuacje, kiedy to komuś przeszkadzało przytulanie się słoni tej samej płci, czy akt płciowy osiołków. Czy goście gdańskiego ogrodu są wyrozumiali?

U nas w Gdańsku na szczęście nie słyszę żadnych negatywnych komentarzy. Nikogo nie bulwersują np. przytulające się samce na wybiegu żyraf, które podczas takiego krzyżowania się głowami miewają wzwód, bo są podniecone. W jednym z ogrodów zoologicznych zaprotestowano, bo dwa słonie samce na wybiegu robiły jakieś niestosowne rzeczy. Z drugiej strony, jak dwa osiołki, samiec i samica, jak Pan Bóg przykazał, dokonują krycia, to również są tego przeciwnicy… Choć biorąc pod uwagę możliwości takiego osiołka, jeśli chodzi o rozmiar przyrodzenia, gdy jest podniecony, to może ma to swoje uzasadnienie (śmiech). 

Który jeszcze samiec może pochwalić się tak dużym rozmiarem?

Rekordzistą w tym względzie jest np. tapir. Sam pamiętam, gdy mieliśmy studentów na praktykach i wpadła do gabinetu przerażona studentka. Woła – trzeba wezwać weterynarza, bo coś stało się tapirowi, ma pięć nóg! Zastanawialiśmy się, o co może jej chodzić, tymczasem piąta noga okazała się być po prostu potężnym członkiem we wzwodzie, o którego to tapir lubi się oprzeć. Studentka była przerażona.