„Naszą misją jest rozpowszechnianie Piwnej Rewolucji!” – takie hasło przyświeca gdyńskiemu AleBrowarowi. Jak się okazuje, właściciele nie rzucali słów na wiatr. Strumienie dobrego piwa i świetna ekipa za barem to nie wszystko, co czeka na nas na Starowiejskiej 40B w Gdyni. Browar rozszerza swą działalność o coraz to nowsze pomysły. O propagowaniu wiedzy i piwnej kultury oraz o planach na najbliższą przyszłość, opowiada Tomasz Janiak vel Browarnik Tomek – znany bloger i niestrudzony krzewiciel piwnej kultury. Jedno jest pewne, pochmielona społeczność AleBrowaru rośnie w siłę!

Dzieje się na Starowiejskiej. Kranoprzejęcie to nie wszystko, co oferujecie trójmiejskim birofilom.

Zgadza się, spotkania z ludźmi z zaprzyjaźnionych browarów, którzy w ramach spotkań w AleBrowar Gdynia, podłączają swoje piwa pod nasze krany, to tylko jedno z wydarzeń, które proponujemy wszystkim odwiedzającym nasz lokal. Na spotkania, w których bar opanowany jest przez gości, zapraszamy także przyjaciół związanych ze światem whisky, miodu pitnego, dobrej kuchni, kultury. Organizujemy też spotkania z ludźmi z branży, dedykowane degustacje, szkolenia piwne, chociażby cykl spotkań: „AleBrowau sztuka degustacji” czy „Profesjonalny kurs sensoryczny”. Ostatnio, wspólnie z przyjaciółmi z firmy Festus, zorganizowaliśmy też degustację jednych z najlepszych whisky na świecie.

Zdecydowanie wychodzicie poza schematy typowego pubu, skąd ta idea? Można śmiało powiedzieć, że powoli tworzy się na Starowiejskiej społeczność, która jest zaabsorbowana nie tylko piwem, ale także wydarzeniami, które wprowadzacie w życie.

Premiery nowych piw, kranoprzejęcia, spotkania z ludźmi z piwnej branży, degustacje, szkolenia, wykłady, czy akcje społecznościowe – to tak naprawdę początek naszej alebrowarowej góry lodowej. W głowach rodzą się kolejne pomysły, które sukcesywnie będziemy wprowadzać w życie. Wychodzimy z założenia, że nasz lokal to miejsce, w którym odwiedzające nas osoby, nie tylko przyjdą napić się piwa, ale także, w którym będą fantastycznie spędzać czas, poznając ciekawych ludzi, zdobywając wiedzę, nowe umiejętności, dzięki czemu poczują się częścią naszej piwnej rodziny. Od dawien dawna wiadomo, że piwo łączy ludzi i tego właśnie chcemy, w każdym możliwym aspekcie.

Ostatnio zorganizowaliście JohnSour'ową zabawę. Powiedz coś o tym! 

Johnny Sour to nasze „pierworodne dziecko” w temacie dzikich/kwaśnych piw. Uwarzyliśmy je w 2014 roku. Na rynku, wraz z nim, pojawił się jego starszy brat John Cherry (z dodatkiem soku wiśniowego), który oferowany był w szerokiej dystrybucji, zarówno w butelkach i beczkach. Butelkowa wersja John'a Cherry posiadała dedykowaną etykietę, a Johnny Sour, którego było tylko 5 kegów i lany był, praktycznie tylko, podczas piwnych festiwali, nie posiadał swojej etykiety. Ostatnio, po dwóch latach, znowu mieliśmy okazję zaproponować naszym klientom piwo Johnny Sour i stwierdziliśmy, że nie może tak być, że on jako rodzynek, jest bezosobowy. Zaproponowaliśmy więc naszym fanom i klientom, by wzięli czynny udział w narodzinach postaci Johnny'a Sour w myśl zasady: my warzymy, wy tworzycie postać. Na portalu społecznościowym ogłosiliśmy konkurs i zaczęły spływać do nas propozycje wizerunku tego jegomościa. Odzew przerósł nasze oczekiwania i dostaliśmy kilkanaście postaci „Kwaśnego Janka”, które nie tylko cieszyły oko pomysłowością, oryginalnością, ale także i kunsztem graficznym.

Lokal na Starowiejskiej powiększył się ostatnio o tak zwany backstage, gdzie odbywają się kuluarowe rozmowy z ekipami zaprzyjaźnionych browarów. Mógłbyś coś więcej o tym powiedzieć? A konkretnie o tajemniczym, browarnianym Hall of Fame...

To miejsce, w którym spotykamy się z naszymi przyjaciółmi, ludźmi związanymi z szeroko rozumianym rzemiosłem, czyli tymi wszystkimi, którzy kładą nacisk na produkt i usługi, które oferują oraz oczywiście na tego najważniejszego, ostatniego w tym łańcuchu zależności, czyli klienta. Nie są to osoby wyłącznie ze świata piwowarstwa rzemieślniczego, ale także postaci związane z produkcją i handlem innymi trunkami alkoholowymi i bezalkoholowymi, z dobrą kuchnią, serowarstwem, kulturą i sztuką. Jest to głównie miejsce spotkań w ramach after party, lub jakbyśmy to po polsku ujęli, poprawin. Jest ono zlokalizowane na zewnątrz budynku, co powoduje, że obecnie jest ono idealne wtedy, gdy aura nam sprzyja, ale myślimy już o tym, by tak zagospodarować to miejsce, by mogło ono być dostępne całorocznie.

Na koniec breaking news, czyli projekt „B-Day” 4.0. Nowe urodzinowe piwo już uwarzone?

B-Day, to urodzinowa kooperacja browarów: AleBrowar, Pinta oraz włodarza łódzkiego piwnego pubu Piwoteka Narodowa. W tym roku projekt obchodzi swoje trzylecie. Pomysł na B-Day zrodził się na początku 2013 roku, gdy wszyscy spotkaliśmy się, przy piwie oczywiście i stwierdziliśmy, że chcemy zrobić coś oryginalnego, czego jeszcze na polskiej scenie piwnej nie było. Pomysł padł na kooperacyjne piwo, do którego, w formie receptury, każdy dołoży swoje „3 grosze”. A, że były ku temu trzy fantastyczne okazje, czyli drugie urodziny, że tak to nazwijmy, Pinty i Piwoteki Narodowej oraz pierwsze nasze AleBrowaru, więc postanowiliśmy nazwać projekt B-Day od Birthday. Tak narodziło się B-Day Lądowanie w Bawarii (Weizen IPA), rok później B-Day 2.0 Przewtót Mleczny (Double Chocolate Milk Stout), a w 2015 roku B-Day 3.1 Spoko Marocco (Pepper Pale Ale). Obecnie, jesteśmy właśnie kilka dni po uwarzeniu czwartego urodzinowego piwa, którego styl i nazwa pozostają jeszcze tajemnicą. Także bądźcie czujni!