Paulina Czurak. Architekt kreatywny i odpowiedzialny

budynek biurowy woj.kujawsko-pomorskie

Spod jej ręki i kierowanego przez nią zespołu wyszły tak spektakularne projekty, jak wnętrza hotelu Almond, kawiarni Corner Cafe w Gdyni, czy liczne projekty konkursowe będące śmiałymi wizjami funkcjonalnej architektury przyszłości. O roli społecznej odpowiedzialności architekta opowiada Paulina Czurak, właścielka pracowni Ideograf. 

Jaka jest według pani rola architekta w społeczeństwie?

Od zawsze, niebudzącym wątpliwości zadaniem dla architekta jest, było i będzie tworzenie, poprzez swoje dzieła, świadectwa czasów, w których przyszło im żyć lub działać. Architektura przekazuje wartości minionych lat, a architekt jest niejako kronikarzem swoich czasów. Powinno go cechować odpowiedzialne projektowanie, wyhamowanie pobudek egoistycznych w dążeniu do sławy wyrażającej się przekonaniem, że najlepsze dzieła to te, które najbardziej rzucają się w oczy, bez dialogu pomiędzy twórcą a odbiorcą, któremu powinna służyć przede wszystkim. Architekt powinien również wyciągać dłoń do ludzi, powinien pomagać poznawać i rozumieć architekturę oraz propagować ten zawód już wśród najmłodszych, tych najbardziej wrażliwych i otwartych, to w końcu dla nich tworzymy teraz świat. Dlatego też jesienią tego roku ruszamy wraz z Atelier Bielenik z programem „Wybór Architekt“. Są to otwarte warszaty w szkołach, pokazujące nas, architektów, z tej nieco bliższej, kreatywnej, strony. Myślę, że pobudzi to wyobraźnię dzieci oraz pomoże im zrozumieć wartość tego co nas otacza.

Patrząc na niektóre budynki i wnętrza można rozpoznać, kto je projektował - określony styl, charakterystyczne dodatki, ulubione rozwiązania architektoniczne, czy użyte materiały. Czy pani ma jakiś swój znak rozpoznawczy?

Bardzo chciałbym uniknąć utożsamiana z konkretnymi detalami, rozwiązaniami czy też sprawdzonymi trikami. W jakimś sensie wydajme mi się to przejsciem na łatwiejszą stronę mocy. Prawda jest taka, że projekty są tyle warte ile warte jest poczucie estetyki oraz otwarości umysłu osoby, która chce je realizować. Dość cieżko jest namówić
inwestora na coś nietypowego. Przykładem może być kawiarnia Cafe Corner w Gdyni. Powieszenie na ścianie 2700 filiżanek mogło wydawać się irracjonalne i niemożliwe. Jednak udało się. Dzięki temu powstało wnętrze mocno rozpoznawalne, zapadające w pamięć, odporne na chwilowe zauroczenie kształtem czy też kolorem. Innym przykładem jest projekt Hotelu Almond powstały w budynku starej fabryki Marcepanu. Posadzki użyte w obiekcie nawiązują do starych fabrycznych rozwiązań nawierzchni, czyli bruku dębowego, czy też ręcznie ciętego kamienia, który układa się w mozaikę odwierciedlającą proporcje oraz wzory używane w naszym regionie. 

Które ze swoich realizacji uważa pani za najważniejsze, najbardziej spektakularne i dlaczego?

Wolałabym skupić się na słowie najważniejsze, ponieważ o spektakularności powinien mówić odbiorca nie twórca. Najważniejszym dla mnie projektem był międzynarodowy konkurs na budynek ECS w Gdańsku 2008. Grupa wtedy jeszcze dzieciaków, w składzie Grzegorz Doktor, Tomasz Piskorski, po pracy, metodą chałupniczą, stworzyła projekt, który, jak się poźniej okazało, ku naszemu wielkiemu zaskoczeniu, otrzymał wyróznienie. To był pierwszy moment w życiu, w którym dopuściłam do siebie myśl, że może się uda przenieść moje wizje architektoniczne w świat realny. Projekt ECS dał mi siłę napędową na następne kilka lat pracy. Bardzo cenię w CV zapisy młodych ludzi o konkursach. Wiele uczą, nie tylko te wygrane. 

Często startuje pani w konkursach architektonicznych, często z sukcesami, o czym świadczą nagrody i wyróżnienia. Tworzy pani wraz z zespołem śmiałe koncepcje, które jednak nie zawsze są realizowane. Które z tych projektów uważa pani za najciekawsze i dlaczego?

W całym swoim zowodowym życiu wystrtowałam dokładnie w 35 konkursach architektonicznych, zarówno krajowych jak i międzynarowych. Daje to wartość około 1 050 000 metrów kwadratowych, tysięcy przepracowanych godzin i setek różnorodnych koncepcji. Spośród nich ciężko jest wybrać te najciekawsze. Zanim zaczynamy robić konkurs zawsze rozmawiamy o tym czy skupiamy się na wygranej czy na wyrwaniu się poza twarde granice technicznego projektowania. Oczywiście jest to ściśle związane z sytuacją ekonomiczną w jakiej jest firma, czy powinniśmy podejść do tematu bardziej rozsądnie, biorąc pod uwagę polskie realia i warunki wygranej, czy jednak pozwalając sobie na szalone pomysły, zbyt nowatorskie, zbyt drogie do wykonania jednak często wyróżniane. Wtedy rodzą się szalone pomysły puszczenia wody po elewacji czy swtorzenie na budynku kinetycznego woalu poruszanego wiatrem. Właśnie te projekty uważam za najbardziej ciekawe. Pozwalają one na chwile zapomnienia, czerpanie przyjemnośći z projektowania.

Co jest dla pani najważniejsze przy pracy nad projektem przestrzeni publicznej?

Przede wszystkim człowiek. Architekt to zawód zaufania publicznego, co oznacza, że całą swoją pracę daje drugiej osobie, tworzy dla niej. Projektując budynki dla określonych, znanych nam, użytkowników, zadanie wydaje się stosunkowo łatwe: rozmowa, ustalenie potrzeb i oczekiwań. Jednak kiedy zajmujemy się przestrzenią publiczną, nie możemy kierować się upodobaniami indywidualnymi, a całej grupy społecznej korzystającej z danej przestrzeni. Ich zachowania, potrzeby, odczucia czy preferencje. W projektach użyteczności publicznej w grę wchodzi odpowiedzialność społeczna, kulturowa oraz historyczna. We wnętrzach można pozowlić sobie na większe szaleństwo, to tu częściej zmieniają się trendy, a tym samym oczekiwania klientów, z którymi projektant musi się zmierzyć.

Biorąc pod uwagę portfolio pracowni Ideograf można odnieść wrażenie, że doskonale się pani czuje projektując budynki, jak i wnętrza. Który z tych dwóch obszarów jest pani bliższy?

Proporconalnie wnętrzami zajmuję się krócej, stąd mogę powiedzieć, że architektura jest mi znacznie bliższa. Bardzo cieszę się, że moja ściażka zawodowa potoczyła się właśnie w ten sposób. Trzeba spędzić pokornie wiele czasu nad setkami tysięcy metrów kwadratowych, aby swobodnie projektować funkcje w budynku, sterować poprawnym kierunkiem ruchu ludzi oraz oczywiście opanować cały aspekt wiedzy technicznej w zakresie projektów branżowych. To wszystko bezwzględnie przydaje się przy projektowaniu wnętrz, jest się bardziej osadzonym w realiach budowlanych. Zauważyłam też, że architekci robiący wnętrza, projektują bardziej przestrzenią niż przedmiotem, bardziej odczuciem, emocją niż kadrem wizualizacji. 

Nad jakimi projektami aktualnie pracuje zespół pracowni Ideograf?

Praca nad projektami jest długotrwała, różne etapy kilku projektów zazwyczaj przeplatają się ze sobą, tak jak to dzieje się w tym momencie. Jeśli chodzi o wnętrza, naszym najnowszym dzieckiem jest obiekt w Charzykowach „Hotel & Spa Bory Tucholskie“ stawiający na ekologię oraz ścisły związek obiektu z regionem. Jeśli chodzi o architekturę kubaturową spod naszego pióra wychodzą aktualnie dwa budynki biurowe, jeden zokalizowany w województwie kujawsko - pomorskim, drugi w samym centrum Gdyni. Opracowujemy również projekty budowlane, wykonawcze oraz nadzór autorski nad zabudową wielorodzinną o łącznej powierzchni 20 tys. m2. Cele na przyszłość to stworzenie odzielnej komórki biura zajmującej tylko konkursami architetonicznymi oraz rozbudowanie gałęzi inwestycyjnej. 

Paulina Czurak

właścielka pracowni Ideograf. 

Ideograf  •  Gdynia, ul. Świętojańska 96/3  •  www.ideograf.pl  •  www.facebook.com/ideografpl  •  tel: 607 339 888