Firmy rodzinne stanowią znaczną część wszystkich firm na Pomorzu. O tym jakie mają problemy, w czym tkwi ich siła i czy dzieci przejmują biznes rodziców, rozmawiamy z Mikołajem Lipińskim z firmy Blackpartners, która przebadała ponad 2000 firm rodzinnych, z tego ponad 500 w województwie pomorskim.

Czym właściwie jest firma rodzinna?

Trudne pytanie, bo definicje są niejednoznaczne i zapewne każdy będzie trochę inaczej to rozumiał. Z całą pewnością jednak jest to przedsiębiorstwo, w którym członkowie rodziny mają kluczowe znaczenie przy podejmowaniu decyzji. Nie ograniczam się tu tylko do zarządzania firmą. Bardzo często rodzina jest właścicielem firmy, a zarządza nią ktoś z zewnątrz. To również firma rodzinna. Decydującym elementem jest także „pierwiastek rodzinny” wewnątrz samej firmy. Mowa tu o stosunkach pomiędzy pracownikami, czy relacjach rodzina - pracownicy. To jest właśnie to „coś” co dodatkowo definiuje firmy rodzinne – rodzinna atmosfera i poczucie wspólnej misji. 

Czy firm rodzinnych jest dużo na Pomorzu? Czy są jakieś znane firmy? 

Firmy rodzinne są wszędzie wokół nas, chociaż bardzo często tego nie zauważamy. To zarówno duże korporacje o przychodach wyrażanych w setkach milionów, jak i małe zakłady rzemieślnicze prowadzone od pokoleń przez jedną rodzinę. To firmy produkcyjne, budowlane, usługowe, handlowe, informatyczne, czy tak jak nasza - doradcze. Jest nas w Polsce kilkaset tysięcy, dzięki czemu dajemy pracę ogromnej liczbie ludzi. Wszystkich nas łączą wspólne cechy, takie jak długofalowe podejście do prowadzonego biznesu, odpowiedzialność, indywidualizm, czy silne więzy wewnątrz firmy. Popularne firmy rodzinne to znany wszystkim producent kosmetyków Ziaja, producent szkieł kontaktowych Szajna, Zakłady Mięsne Nowak, czy odzieżowy Aryton. Takie przykłady są właściwie w każdej branży i przy każdej wielkości.

Każdej wielkości? Międzynarodowe korporacje też mogą być firmami rodzinnymi?

Oczywiście! Takie firmy jak BMW, Mars, Walmart, czy Samsung to również biznesy rodzinne. Wspaniałe firmy znajdziemy też na polskim podwórku – Grycan, Mokate, Ania Kruk, Solaris, VOX, czy Kulczyk Investments. To również przykłady, gdzie z powodzeniem młodsze pokolenie wchodzi w biznes stworzony przez rodziców. Sukcesja to niezwykle ważny problem dla „rodzinnych”.

No właśnie – sukcesja. A jak to wygląda w pomorskich firmach?

Te firmy, które wspomniałem wcześniej radzą sobie z tym znakomicie. Młodsze pokolenie od lat pracuje już w firmach rodziców, a w niektórych przypadkach przejęły zarządzanie całością. Są jednak wdrażani systematycznie, a proces sukcesji jest zaplanowany. Firmy, które nie myślą o sukcesji mogą mieć za kilka lat problem. Co stanie się z biznesem, kiedy założyciele nie będą już w stanie prowadzić firmy? Te przedsiębiorstwa, które nie zmierzą się z przekazaniem biznesu młodszemu pokoleniu, albo upadną, albo będą musiały zostać sprzedane. 

Dlaczego? Dzieci nie chcą przejmować rodzinnych firm?

Bardzo często nie chcą, bo już poszły swoimi ścieżkami. Zdarza się również, że dzieci zwyczajnie nie nadają się do prowadzenia biznesu. Innym razem to rodzice nie potrafią przekazać zarządzania i bywa, że jest już za późno. Szkoda, bo firmy rodzinne budują lokalne społeczności i w dłuższej perspektywie wpływają na rozwój całego kraju. Zwłaszcza, że młodsze pokolenie dużo nowocześniej i profesjonalnie patrzy na prowadzenie biznesu. Częściej zatrudniają fachowców od zarządzania, chcą się rozwijać na nowych rynkach i szukają nowinek technologicznych. 

Czy państwa raport „Strategia czy intuicja” to potwierdza?

Zdecydowanie! Starsze pokolenie kieruje się bardziej intuicją. Młodsze większy nacisk kładzie na strategię i szczegółowe analizy swoich działań. Oczywiście nie jest to diametralna różnica, ale widać wyraźną tendencję. Firmy z Pomorza idealnie się tutaj wpisują w ten trend. I to cieszy.

Państwa firma też jest rodzinna. Macie te same problemy co inni „rodzinni”?

Naturalnie. Pomimo, iż doradzamy innym „rodzinnym” w kwestiach finansów, czy strategii lub pomagamy w sprzedaży biznesu, to mamy takie same problemy. W firmie mówi się o sprawach rodziny i odwrotnie. Póki co nie ma problemu sukcesji, ale wiemy, że za jakiś czas pojawi się i musimy się do niej dobrze przygotować. 

Czyli planuje pan przekazanie biznesu dzieciom?

O ile będą chciały to oczywiście. Chociaż blisko mi do modelu niemieckiego, całkowicie niepopularnego u nas, czyli sprzedaży firmy dzieciom. Oczywiście na preferencyjnych warunkach, ale dzięki temu bardziej odpowiedzialnie będą nim zarządzać, a po drugie łatwiej jest oddać i przejąć władzę w firmie.