Żyjemy w ciągłym pędzie. Wielu z nas oddaje się pasjom po to, by zapomnieć o codzienności. Po to, by na chwilę poprzebywać w swoim pięknym świecie. Jednakże niewielu z nas pozwala sobie na wylogowanie się z życia. Dosłowne. Większości nawet podczas biegania, jazdy na rowerze czy oglądania filmów w kinie towarzyszą telefony i ciągłe powiadomienia. Czy jest na świecie taka przestrzeń gdzie nie dochodzą maile, a pisanie sms’ów nie wchodzi w rachubę? 

Kiedyś lotnictwo kojarzyło się z wojskiem. Dzisiaj jest prestiżową formą relaksu i spędzania czasu. Okazuje się jednak, że jest także sposobem oderwania się od codziennej gonitwy. W przenośni, ale także w dosłownym tego słowa znaczeniu. Przedstawiamy trzy różne historie i trzech różnych mężczyzn. Łączy ich wspólna pasja dająca niezwykłe poczucie wolności.

KAPITAN DOBRA POGODA

Doktor Janusz Orzelski, znakomity chirurg i jeden z pionierów chirurgii laparoskopowej w Trójmieście, pasję latania ma w sobie od wielu lat. Swoją przygodę z lotnictwem rozpoczął jako student szkoląc się na szybowcach w Aeroklubie Gdańskim. Niestety brak czasu i późniejszy wyjazd do Francji sprawiły, że chirurg nie mógł kontynuować swojego hobby. Zmieniło się to w 2006 roku po powrocie do kraju. Był to także swoisty powrót do drugiej po chirurgii pasji czyli lotnictwa, tym razem z przesiadką na samoloty.

- Latanie pozwala oderwać się w zdrowy sposób od rzeczywistości i nabrać energii – mówi Janusz Orzelski. - Jakby to banalnie nie zabrzmiało, gdy jestem w powietrzu, czuję prawdziwą wolność. Nie wiem, jak to opisać, to trzeba po prostu poczuć. Gdy siadam za sterami swojej Cessny zostawiam za sobą wszystkie kłopoty i stresy, wyłączam się z „ziemskich” spraw i przeżywam prawdziwe, duchowe katharsis. Świat zewnętrzny dla mnie nie istnieje, czuję się wolny jak ptak - opowiada z przejęciem. 

MOGĘ, NIE MUSZĘ!

Dziś w powietrzu spędza każdą wolną chwilę. Myli się jednak ten, kto uważa, że doktor Orzelski odreagowuje stres za sterami Cessny. Lata sam, ale też chętnie zabiera ze sobą rodzinę i przyjaciół. I podobnie jak na stole operacyjnym bierze odpowiedzialność za pacjenta, tak za sterami samolotu odpowiada za bezpieczeństwo swoich pasażerów. W jednym i drugim przypadku ważne jest opanowanie i umiejętność podejmowania właściwych, często szybkich decyzji. Od tych decyzji, w sytuacjach nadzwyczajnych, zależy ludzkie życie. Nie ma jednak wątpliwości, że jest ono w dobrych rękach. 

- Jestem pilotem turystycznym, nie zawodowym. Ja nic nie muszę, ja mogę – mówi z uśmiechem Janusz Orzelski i dodaje, że zawsze przed lotem śledzi prognozy pogody. – Nie mam poczucia, że muszę komuś cokolwiek udowodnić. Nie muszę pokazywać światu, że umiem bezpiecznie wylądować także w warunkach bocznego porywistego wiatru. Latam, bo to kocham i chcę czerpać z tego przyjemność, dlatego warunki pogodowe są dla mnie bardzo ważne. Ze złą pogodą nikt nie wygrał.

MARZENIE PILOTA

Swoje wieloletnie doświadczenie Janusz Orzelski przekazuje także początkującym pilotom. Dzieli się z nimi nie tylko wiedzą lotniczą, ale także medyczną. 

– Prowadzę zajęcia w Ośrodku Szkolenia Lotniczego Adriana Aviation. Każdy szkolący się pilot musi zapoznać się nie tylko z zasadami lotu, budową samolotu, meteorologią czy mechaniką, ale także z działaniem organizmu podczas lotu. Zaproponowano mi zajęcia z zakresu Human Factors, a ja z przyjemnością przyjąłem tę propozycję, bo mało jest latających lekarzy – mówi z uśmiechem Janusz Orzelski. 

Słuchając doktora Orzelskiego marzy się o tym, aby zasiąść z nim w samolocie i posmakować pasji latania. A o czym marzy chirurg? 

- Lubię to miejsce w życiu, w którym jestem. Mam kochającą rodzinę, pracę którą uwielbiam i pasję, która daje mi radość. Nie mam potrzeby przesiadania się do większych maszyn, nie chcę udowadniać nikomu, że mogę więcej, bardziej. Marzę tylko o tym, by jak najdłużej móc robić to co robię. Wtedy będę szczęśliwy. 

REDAKTOR W PRZESTWORZACH 

Każdy z nas w dzieciństwie snuł różne opowieści dotyczące przyszłości. Mikołaj Chrzan, redaktor naczelny Gazety Wyborczej w Trójmieście, mąż i ojciec, od dziecka chciał latać. Za sterami szybowców i samolotów odnalazł pasję, która od wielu lat gości w jego życiu. Jest najlepszym przykładem na to, że marzenia do których się dąży – spełniają się. I to z nawiązką. 

Mikołaj na początku października zdał egzamin instruktorski i już niedługo będzie mógł uczyć latania samolotem przyszłych pilotów. 

- Bałem się, że na marzeniach się skończy. Czytałem kiedyś  PRL-owską książkę, w której jasno dawano do zrozumienia, że ludzie nawet z małą wadą wzroku co najwyżej mogą sobie sklejać modele. Na szczęście w praktyce okazało się, że jest inaczej – mówi z uśmiechem Mikołaj Chrzan.

OD PARALOTNI DO SAMOLOTU

Jego przygoda z lataniem zaczęła się w 2001 roku. W życiu redaktora naczelnego Gazety Wyborczej Trójmiasto najpierw zagościły paralotnie i szybowce. To one pozwoliły mu poczuć radość Z przebywania w powietrzu. To także one pchnęły go do tego, by rozwijać swoją pasję i… zostać zawodowym pilotem samolotów. Jak to się stało, że samoloty zajęły miejsce szybowców? Odpowiedź wydaje się banalna, ale to właśnie drobne rzeczy sprawiają, że chcemy iść dalej i osiągać więcej. 

– Kiedy siedzisz w szybowcu, lecisz, lądujesz i widzisz, że inni robią to samo, ale w samolotach, chcesz dołączyć do tej grupy ludzi i być o kolejny poziom rozwoju wyżej. Kiedy do Aeroklubu w Pruszczu Gdańskim przyjeżdżają młodzi ludzie i chcą się szkolić zawsze mówimy im, aby zaczynali od szybowców. To bardzo pomaga w zdobywaniu kolejnych patentów i w dalszym rozwoju - opowiada Mikołaj Chrzan.

GDAŃSK Z LOTU PTAKA

Miłość do lotnictwa i oglądania świata z góry sprawiła, że na rynku pojawiła się książka „Gdańsk z góry”. Autorami publikacji są Mikołaj Chrzan i Michał Tusk. Praca nad materiałem trwała ponad rok. Nowoczesne miasto rozwijające się z poszanowaniem tysiącletniej tradycji - taki Gdańsk autorzy pokazali w albumie, a sam Mikołaj Chrzan udowodnił, że latanie nie jest egoistyczną pasją, a chęcią dzielenia się niesamowitymi przeżyciami i obrazami, które nie są codziennością każdego z nas. 

-  Latanie to hobby, które wymaga niesamowitej pokory, skupienia i rozwagi. Musisz myśleć perspektywicznie, wiedzieć co wydarzy się za pięć minut. Nie możesz pozwolić sobie na panikę. Na ziemi zostawiasz maile, powiadomienia, telefony i SMS-y. Jesteś tylko ty i samolot.  W zamian otrzymujesz emocje, które nie jest łatwo opisać słowami. Czujesz wolność, spełnienie i niesamowitą radość - przekonuje Mikołaj.

CYBERPRZESTRZEŃ TO ZA MAŁO

Jego serwisy internetowe każdego dnia odwiedzają miliony Polaków. Jednych bawią do łez, innych wzruszają, jeszcze innych pobudzają do refleksji i myślenia. Demotywatory.pl i Joe Monster to jedne z najpopularniejszych stron w polskiej cyberprzestrzeni. Gdzie dystans i ukojenie znajduje ich twórca Mariusz Składanowski? 

- Lotnictwo zachwycało mnie od dziecka. Jako sześciolatek obserwowałem spadochroniarzy w Pruszczu Gdańskim. Miałem taką możliwość ponieważ mieszkaliśmy nieopodal lotniska. Za każdym razem chciałem podbiec do lądującego spadochroniarza i zobaczyć jak z bliska wygląda ten superodważny bohater – mówi z uśmiechem Mariusz Składanowski. 

NAJPIERW PRACA POTEM PASJA

Swoje pragnienia musiał jednak odłożyć na jakiś czas. Jak większość młodych ludzi poświęcił się pracy i skupieniu na życiu zawodowym. Jego marzenia o lataniu zaczęły się spełniać w 2013 roku, kiedy zdecydował się na kurs i zrobienie licencji PPL (Private Pilot License - uprawnia do bycia pilotem dowódcą samolotów lub motoszybowców turystycznych, zarejestrowanych w krajach całej Unii Europejskiej, jednak bez możliwości pobierania wynagrodzenia za wykonywanie tych czynności przyp. red.) w Aeroklubie Gdańskim w Pruszczu Gdańskim. 

- Satysfakcja kiedy osiągnie się cel jest niesamowita, a moment, w którym siedzi się za sterami maszyny, która dzięki tobie odrywa się od ziemi jest nieporównywalny z niczym  – opowiada założyciel serwisu demotywaotry.pl. 

POCZĄTEK ROMANSU

Mariusz Składanowski swoją pasją latania lubi dzielić się z innymi. To co łączy wszystkich miłośników lotnictwa to poczucie wolności oraz podziw nad światem oglądanym z innej perspektywy. 

– To także dotyczy mnie. Uwielbiam to uczucie! Większość pogodnych weekendów spędzam w powietrzu. Czasem ogłaszam „dzień lotnictwa” i zapraszam znajomych z Facebooka do wspólnego lotu. Za darmo, dla czystej przyjemności latania, lecimy nad morze, do Gdańska, czy Sopotu - opowiada pilot.

Podczas tych wycieczek zdarza się, że sam lot zamienia się w początek romansu z lotnictwem, a pasażerowie planują własne kursy na licencję lotniczą. Jak przekonuje Mariusz Składanowski, to bezcenne zobaczyć radość na twarzach współpasażerów. 

- Zdarza się jednak, że przez cały lot mój gość nie mówi ani słowa, wtedy zastanawiam się czy ta podniebna wycieczka, aby na pewno jest udana -  śmieje się Mariusz Składanowski. – Kiedy jednak po wylądowaniu słyszę, że było super, a latanie to świetna przygoda kamień spada mi z serca. Wtedy wiem, że cisza była ciszą z zachwytu – dodaje. 

SAMOLOTEM WOKÓŁ EUROPY

Wspomnianą wolność i niezależność twórca serwisów internetowych zyskał również dzięki własnemu samolotowi, ultralekkiemu JK-05L Junior, który może użytkować zawsze wtedy, kiedy ma na to ochotę. 

– To duży komfort, ale zarazem luksus. Nie muszę czekać na maszynę, tylko zawsze wtedy kiedy pozwala mi na to czas i warunki mogę pozwolić sobie na lot. To ogromny przywilej – mówi pilot. 

Czy jest zatem coś oprócz własnego samolotu, ogromnej frajdy latania i poczucia wolności czego pragnie Mariusz Składanowski? Owszem. Jeden z najważniejszych ludzi polskiego internetu marzy o tym, by odbyć ze znajomymi podróż dookoła Europy większym, bo czteroosobowym samolotem. To może być niezwykła i niezapomniana przygoda!

Te trzy historie ukazują jak ważne jest w życiu to, aby robić rzeczy, które się kocha i oddawać się temu całym sobą. Zarówno Janusz Orzelski, jak i Mikołaj Chrzan oraz Mariusz Składanowski są przykładami na to, że pasja pomaga nie tylko w samorealizacji, ale także w spojrzeniu na wiele spraw z dystansu. W przypadku naszych bohaterów lotnictwo daje niesamowitą frajdę, ale także nieocenione poczucie wolności. Prawdą jest jednak to, że każdy z nas może latać. W swojej własnej przestrzeni i w towarzystwie pasji, która nadaje życiu sens.