Nalewka dla słonia, polopiryna dla szympansa

Archiwum zoo w Oliwie

Sezon na przeziębienia w pełni. Gorąca herbata z cytryną, czosnek, specyfiki z apteki - każdy radzi sobie, jak może. A czy zastanawialiście się kiedyś, jak walczy się z katarem u słoni? Opowiada dyrektor Zoo w Oliwie Michał Targowski.

W oliwskim zoo widać już jesień. Czas tu zaczyna zwalniać, a jego mieszkańcy zaczynają przygotowywać się do zimy...

Lato jest takie krótkie i w zasadzie na siłę jeszcze przedłużamy im aktywność letnią. Pogoda jest ładna, ale już mieliśmy problem ze słoniem. Przeziębiła się nam nasza słonica afrykańska Katka. To tak zresztą, jak z ludźmi, co druga osoba ma kaszel, katar. Zwierzęta reagują tak samo. Huśtawka temperatur jest odczuwana przez zwierzęta, a słonie są tego doskonałym przykładem. Zimą, gdy nie ma śniegu i lodu, to z powodzeniem za to wychodzą na zewnątrz, bo są już zahartowane. 

Jak wygląda takie przeziębienie u słonia? 

W poniedziałek tradycyjnie już robiliśmy ze słoniami trening – lekcje gimnastyki, po to, by budować z nimi dobre relacje. Katka była osowiała, miała opuszczoną trąbę, o którą cały czas się opierała. W nocy słoń zwykle zjada kilkadziesiąt kilogramów karmy i pije koryto wody, a tu nic. Lekarz stwierdził, że słonica ma bardzo podwyższoną temperaturę i od razu postawił diagnozę – przeziębienie. Dla Katki zawsze mamy przygotowane leki wzmacniające i antybiotyki o szerokim spektrum działania. Cały problem polega na tym, że ona nienawidzi doktora, bo kojarzy jej się z nieprzyjemnościami, stresem i bólem. Musimy więc dodatkowo uważać, bo słonie są wyjątkowo pamiętliwe i nawet po wielu latach mogą po prostu bez ostrzeżenia zaatakować, a nawet zabić.

Jak podaje się taki antybiotyk? Ciekawi mnie też, jak są jeszcze inne sposoby leczenia przeziębienia słoni. Czy może sprawdzają się też jakieś tradycyjne metody?

Na tak ogromną wagę ciała należy podać „słoniową dawkę”. Taki osobnik waży około 3,5 tony, używamy więc broni Palmera (strzelba pneumatyczna do podawania m.in. środków usypiających – przyp. red.) z dosyć dużymi strzykawkami i myślę, że 8, czy 9 takich dawek podaliśmy. Do wody dolewamy zaś sok malinowy, który słonie uwielbiają. Przyznam też, że dodajemy trochę spirytusu, aby słoń poczuł się rozgrzany. To sprawdzona metoda. Zwierzęta zdecydowanie akceptują taką miksturę (śmiech). Katka w zasadzie już na drugi dzień czuła się znacznie lepiej. Każdego roku przeziębia się albo jeden albo drugi słoń. To są już stare osobniki. Katka ma 48 lat, a Wiki 54 lata, zaś średnia życia słonia to 50 lat i każdy kolejny rok jest sukcesem. To mit, że słoń żyje 80 lat. Jesteśmy więc świadomi tego, że nasze „dziewczyny” są już dość sędziwe. Szczególnie martwi nas indyjska słonica Wiki, bo ona blisko 30 lat ciężko pracowała w cyrku. Widać jednak, że swoje przeszła. Ma sparaliżowaną trąbę i odruchy kiwania się w miejscu, co wynika z tego, że przez 5 miesięcy w roku byłą przetrzymywana w garażu, przykuta do podłogi. 

Którzy mieszkańcy zoo są jeszcze tak bardzo podatni na przeziębienia?

Bardzo wrażliwym gatunkiem jest szympans. O tej porze roku otrzymuje mikstury z polopiryną, które podajemy tak, jak małemu dziecku. Co ciekawe, szympans bardzo lubi chwalić się swoim katarem i tym, co ma w nosie. Słonie, jak i szympansy to zwierzęta w zasadzie nagie, bez sierści, stąd jak tylko powietrze staje się chłodniejsze, to kończy się to właśnie infekcjami. Orangutany za to, choć też pochodzą z terenów tropikalnych, nie są już takie wrażliwe. No ale są kudłate. 

Przyglądałam się żółwiom czerwonolicym, wyglądają już na zaspane. 

Rzeczywiście, to ich ostatnie dni pobytu na zewnątrz. Im jest chłodniej, tym ich aktywność życiowa zaczyna spadać. Niedługo będziemy je odłapywać i przenosić do zimowego lokum. Na żółwie zimą czekają u nas ciepłe baseny pod dachem, więc nie będą musiały zasypiać. 

Jakich jeszcze zwierząt nie zobaczymy w najbliższym czasie? 

To także ostatnie dni ekspozycji flamingów. Z początkiem jesieni trzeba je łapać – jedną ręką za dziób, drugą za nogi i pod pachą przenosimy je do ogrzewanych pomieszczeń, gdzie przebywają do połowy kwietnia. Przez to, że dwa razy w roku zmieniamy im siedlisko, pozbawiamy je możliwości rozmnażania się. Nie mają czasu na budowanie gniazda i wysiadywanie jaj. Na koniec wspomnę jeszcze, że tradycyjnie już zdecydował się z nami zostać bociek. Po raz kolejny stwierdził, że trasa migracyjna do Afryki zdecydowanie nie jest dla niego.