Cisza, spokój, piękne okoliczności przyrody i smaczne jedzenie. To wszystko znajdziemy w koleczkowskim Folwarku Dajak, w którym gospodarzami są Przemysław i Aleksandra Paneczko.

Jak długo już państwo prowadzą Folwark Dajak?

Przemysław Paneczko: Kupiliśmy to miejsce w 2003 roku, jednak w obecnej wersji działamy od czterech lat. To co państwo widzicie teraz, to jest realizacja naszych przemyśleń i założeń. Oczywiście przed nami jeszcze wiele pracy, ale jesteśmy na dobrej drodze, aby wszystkie nasze plany w niedalekiej przyszłości urzeczywistnić.

Co było w tym miejscu wcześniej?

P.P: Zanim kupiliśmy to miejsce znajdowała się tutaj stajnia i mały bar z tarasem. Zmieniło się prawie wszystko oprócz  wspaniałego widoku, który cały czas urzeka naszych gości. Ci , którzy nie byli u nas przez dłuższy czas, nie poznają tego miejsca.  

A skąd nazwa?

P.P: Pierwszym właścicielom tego obiektu pomagał budować go mistrz Polski WKKW oraz trener kadry juniorów WKKW Krzysztof Rafalski, który na swoim koniu o imieniu Dajak odnosił największe sukcesy. Stąd właśnie nazwa tego miejsca, która miała podkreślać jego „konny” charakter. A że bardzo mocno zapadła w pamięć, to aby nie być mylonym z żadnym innym miejscem, do nazwy dodaliśmy tylko wyraz „folwark”.

Aleksandra Kowalewska-Paneczko: Bo są tu ludzie i zwierzęta, jak to w folwarku.

Skąd pomysł na założenie Folwarku?

P.P: Geneza tego pomysłu jest dość długa. Od 1989 roku prowadziliśmy duży zakład odzieżowy. Pod koniec lat 90. ten segment przemysłu zaczął radzić sobie coraz gorzej. Produkcja w Turcji czy Chinach była o wiele tańsza. Uznaliśmy, że może to już być zmierzch tego, co chcielibyśmy robić, a oprócz tego byliśmy już trochę wypaleni. Zarządzanie dużą firmą nie należy przecież do łatwych zadań. Wyjście z sytuacji przyszło niespodziewanie. Moją pasją była kiedyś jazda konno, a tak się złożyło, że poprzedni właściciele tego obiektu, w którym trzymałem swojego wierzchowca zaproponowali mi kupno stadniny. W 2003 razem z żoną staliśmy się właścicielami tego miejsca.

Teraz Państwo pracujecie razem, ale z tego co słyszę wcześniej też tak było.

A.P: Tak. Całe życie ze sobą pracujemy. Nie przeszkadza nam to kochać się tak samo mocno jak w młodości. Kiedy mąż wyjeżdża na „swoje” zgrupowania dzwonimy do siebie kilka razy dziennie.

Czy prowadzenie wspólnego biznesu jako małżeństwo się sprawdza?

P.P: Sprawdza się rewelacyjnie. Motorem napędowym na
pewno jest moja żona, która wkłada w to miejsce całe swoje serce. Doskonale się nawzajem uzupełniamy

Jest jakiś podział obowiązków?

P.P: Na mojej głowie są sprawy finansowe, księgowe. Oczywiście, jeśli coś gdzieś trzeba naprawić, to również należy to do moich obowiązków. Żona natomiast jest bardzo kreatywna. Dba o wygląd folwarku. 

A kim są Państwo z wykształcenia?

P.P: Ja jestem inżynierem mechanikiem.

A.P: A ja architektem wnętrz.

Patrząc na Folwark, to zdecydowanie widać. Macie państwo czas na jakieś inne pasje?

P.P: Moją wielką sportową pasją, bo oddaje się jej od 40 lat, jest karate. Jestem posiadaczem jednego z najwyższych stopni w Polsce, 6 Dana. Codziennie ćwiczę, jestem też nauczycielem karate. 

A.P: Moją pasją jest nasz Folwark. Oprócz tego wciąż pracuję jako architekt, uwielbiam malarstwo oraz sztukę użytkową. Całymi gadzinami mogę oddawać się pielęgnowaniu roślin, które jak państwo widzicie odwzajemniają mi się z nawiązką.

Co wchodzi w skład Folwarku?

P.P: W skład folwarku wchodzi stajnia, bar i restauracja serwująca pyszne posiłki. Na tych, którzy chcą zostać z nami dłużej czeka 8 pokoi gościnnych, każdy z łazienką i dostępem do WiFi.

Co państwo oferujecie?

P.P: Ciszę, spokój , piękne widoki. Szkółka jeździecka pozwala na doskonalenie umiejętności jeździeckich pod okiem profesjonalistów. Klimat tego miejsca i cudowna atmosfera u nas panująca to przede wszystkim zasługa mojej cudownej żony. Można u nas dobrze i smacznie zjeść oraz fajnie się bawić. Organizujemy imprezy firmowe, rodzinne i wesela. Mamy na swoim koncie też kilka ślubów plenerowych zawartych w naszej uroczej altance z widokiem na konie. 

A.P: W zależności od pór roku oferujemy przejazdy bryczkami, wozami drabiniastymi, czy organizujemy kuligi. Okolice są przepiękne, co sprzyja spacerom czy rowerowym wędrówkom.

P.P: Tak, klientom bardzo podoba się atrakcja przejazdu wozami drabiniastymi. W czasie jazdy gra harmonista lub skrzypek. Wóz jedzie nad jezioro, gdzie serwowane jest wino musujące z owocami, a następnie odbywa się tam zabawa. Dla mnie jest to taki klimat lat międzywojennych, po prostu coś niesamowitego.

Folwark cieszy się dość dużą popularnością.

A.P: Jesteśmy mile zaskoczeni, że tak szybko zdobyliśmy popularność, ale nie narzekamy. Dziękujemy wszystkim za to, że doceniają nasze wysiłki i starania. Jest to motorem do dalszej ciężkiej pracy.

Wspomnieliście państwo o restauracji. Jaką serwuje kuchnię?

A.P: Polską, domową i bardzo prostą. Jak to ktoś ostatnio powiedział – taką jak u babci. Inspiracje czerpiemy z domowych smaków. Nasza szefowa kuchni, Ewa, pochodzi z tych okolic, co również ma przełożenie na dania, które przyrządza. 

Specjalność zakładu?

A.P: Przede wszystkim pierogi, przygotowywane na różnoraki sposób, w zależności od pory roku. Bazujemy na sezonowych produktach najwyższej jakości. Ale są u nas również przepyszne zupy, pieczone mięsa oraz ciasta.

P.P: Gdy szefowa kuchni przygotuje pierogi z jagodami, śmietaną i cukrem to wiem, że już jest lato (śmiech). Oprócz tego bardzo chwalony i popularny jest nasz schabowy z kostką i zasmażaną kapustą.

A jakie państwo mają plany związane z Folwarkiem?

P.P: Postawiliśmy sobie dosyć wysoko poprzeczkę i z roku na rok ją podwyższamy. Kto stoi w miejscu, ten się cofa, dlatego wciąż chcemy się rozwijać. Plany są bardzo rozległe i mamy nadzieję, ze uda się je zrealizować. Nie wystarczyłoby czasu , aby o wszystkich opowiedzieć.

Mogłoby się wydawać, że życie w takim miejscu jak to, wśród przyrody i zwierząt jest spokojne. A jak jest naprawdę?

P.P: Żaden biznes nie jest spokojnym sposobem na życie, bo żaden biznes nie jest samograjem. Trzeba wiele trudu i energii włożyć, aby wszystko działało jak należy. Ale w Folwarku wszystko wydaje się prostsze.