Klasyczna historia. On - Francuz, Ona - Polka. Zakochali się w sobie, a ponieważ ona tęskniła za  ojczyzną, postanowili zamieszkać nad Bałtykiem. Yannick Chauvet, szef kuchni restauracji Cyrano et Roxane w Sopocie, we wszystko co robi wkłada serce i pasję. To dzięki niemu w Sopocie możemy skosztować prawdziwych smaków rodem ze słonecznej Oksytanii. 

Co wiedziałeś o Polsce zanim tu zamieszkałeś? 

Znałem trochę historii tego kraju, ale poza tym była dla mnie jedną wielką tajemnicą. Teraz po przeszło ośmiu latach mieszkania czuje się tu już naprawdę dobrze. 

Co na początku było najtrudniejsze? 

Papierkowa robota (śmiech). Począwszy od dokumentów aż do rachunków włącznie. No i oczywiście język. 

A jak po tylu latach radzisz sobie z językiem polskim? 

Moja żona mówi po francusku, więc trudniej jest mi się zmotywować do nauki. Chodziłem na zajęcia z języka polskiego, ale od kiedy na świat przyszło nasze dziecko, kompletnie nie mam na to czasu. Rozumiem jednak bardzo wiele słów. Wielu Polaków mówi też po angielsku, więc kłopotów z komunikacją w zasadzie w ogóle nie mam. 

No dobrze, w takim razie przejdźmy już do rozmowy o jedzeniu. Skąd czerpiesz inspiracje do tworzenia kolejnych mniej lub bardziej wymyślnych dań? 

Pochodzę z Perpignan, to blisko Hiszpanii. Moja cała rodzina nadal tam mieszka. Inspiracje czerpię m.in. od moich dziadków, świetnych kucharzy. Szukam też pomysłów w książkach i gazetach, a pamięcią wracam też do dzieciństwa. Moja kuchnia to przede wszystkim ryby oraz świeże warzywa i owoce. Te produkty nie tylko mnie inspirują, ale są też moim życiem. 

Jakie smaki pamiętasz z domu?

Moja babcia robiła ślimaki z sosem pomidorowym. Była Włoszką i jako mała dziewczynka zamieszkała we Francji, stąd w jej kuchni było wiele makaronów, czy gnocchi. Ten sos pomidorowy był tak cudowny, że jedliśmy go w zasadzie do wszystkiego.  

Czy trudno jest przekonać Polaków do francuskich smaków?

Zdecydowanie nie! W naszej karcie najbardziej popularny jest obecnie stek z czerwonego tuńczyka z zieloną sałatą i sosem vierge, a także udo z kaczki confit z ziemniakami i oczywiście zupa rybna z Prowansji. Przyrządzam ją zgodnie ze smakami, jakie pamiętam. Jest bardzo aromatyczna, dodaję od niej wiele przypraw, w tym czosnek i szafran. Podajemy ją z grzankami i serem.

A do jedzenia ślimaków? 

Nie! Sprzedajemy je w dużych ilościach, bo przyrządzamy je na trochę inny sposób. Zgodnie z tradycją, jaka panuje w południowej Francji. Nie podajemy ich z muszlą, która zapewne najbardziej „przeraża”. Świetnie sprzedaje się też nasza ośmiornica, podawana z papryką, suszonymi pomidorami, czosnkiem, sokiem z cytryny i oliwą z oliwek. Jest chrupiąca na zewnątrz i delikatna w środku. Cztery lata temu, z ogromną dozą ostrożności podaliśmy ją pierwszy raz i choć miała zagościć w menu tylko na chwile, stała się naszym sztandarowym daniem.  

Jakie będzie kolejne menu? 

Wciąż jeszcze nad nim pracuję. Rozmyślam, oglądam telewizję, czytam artykuły,  odwiedzam restauracje i staram się mieć oczy i uszy szeroko otwarte. Lubię tworzyć nowe rzeczy. Nie mógłbym gotować przez kilka lat wciąż tego samego. 

Co gotujesz w domu?

Wszystko zmieniło się dwa lata temu. Teraz, gdy mamy dziecko, oboje przyrządzamy bardzo prostą kuchnię. Latem uwielbiam przygotowywać sałaty różnego rodzaju. Zimą więcej uwagi poświęcam rybom i mięsu. Czasem chodzimy tez do restauracji. To miłe, gdy ktoś ci podaje jedzenie i nie musisz nawet zmywać. 

Lubisz polską kuchnię? 

Oczywiście uwielbiam pierogi, ale też golonkę, oscypki oraz barszcz. Polskie jedzenie jest jednak dla mnie zbyt tłuste i do tego trudno jest mi się przyzwyczaić.