Żeglarze poczuli moc wiatru

Start z Sopotu do Gdańska.

Karol Kacperski

83 jachty, prawie 400 żeglarzy, wiatr wiejący z prędkością nawet 30 węzłów, połamane maszty, zerwane żagle, kolizje jachtów - w trzeciej edycji Żeglarskiego Pucharu Trójmiasta emocji i walki na wodzie nie brakowało. Trudne warunki na wodzie były prawdziwym wyzwaniem, ale co ważne wszyscy udowodnili, że umieją rywalizować w duchu fair play.  

Nieważne jest jak i skąd wieje wiatr, ważne jak ustawisz swoje żagle - to znane żeglarskie powiedzenie idealnie pasuje do przebiegu regat. Pierwszy dzień, w którym ścigano się z Gdyni do Sopotu, rozpoczął się od ulewy i silnego, szkwalistego wiatru. W szkwałach mierzono ponad 30 węzłów! Trudne warunki dały się we znaki niektórym żeglarzom i jednostkom - łamały się maszty, na wodzie doszło też do kilku kolizji, bliskie spotkania żeglarzy z bomami także się zdarzały. 

Po trudnych warunkach atmosferycznych pierwszego dnia, niedziela przywitała zawodników pięknym słońcem i silnym wiatrem o sile około 20 węzłów. Odbyły się dwa wyścigi, a dzięki usytuowaniu boj blisko sopockiego molo, kibice mogli podziwiać startujące w regatach jachty w pełnej krasie. Po zakończeniu rywalizacji jachty wpłynęły do Gdańska, gdzie na Ołowiance, przy Narodowym Muzeum Morskim, odbyło się uroczyste zakończenie regat i dekoracja zwycięzców. 

W klasie OPEN do 7 metrów pierwsze miejsce zajął jacht Master3, OPEN od 7 do 9 metrów – Huzar28, OPEN powyżej 9 metrów – Blagodarnost2, Wielokadłubowce powyżej 6 metrów – Catchup, ENERGA Diamant – jacht ENERGA Operator, ORC – One&Only, KWR – Good Speed, który zwyciężył również w konkursie Trojmiasto.pl i wygrał beczkę rumu dla „najfajniejszej załogi”. 

Jak co roku w programie Żeglarskiego Pucharu Trójmiasta nie zabrało integracji i atrakcji również na lądzie. W restauracji White Marlin w Sopocie załogi świętowały razem ze stocznią jachtową Delphia Yachts jubileusz dwudziestopięciolecia istnienia.