W Pałacu Ciekocinko doskonale rozumiemy wagę Wielkiego Dnia. Wiemy jak sprawić, by rzeczywistość sprostała wyobrażeniom, bo to miejsce też miało swój początek w marzeniu. W romantycznym porywie serca. W irracjonalnej wizji przywrócenia światu, jednego z jego najpiękniejszych i najbardziej zapomnianych zakątków.

Od pierwszego kroku przez imponującą pałacową bramę, od pierwszego spojrzenia na monumentalnie zielony park, od pierwszego oddechu, czystym, pachnącym lasem powietrzem, każdym zmysłem odczuwa się, że to miejsce jest inne. Stare drzewa w przypałacowym parku szumią tu jakby… do Ciebie, cichy plusk rzeki Chełst płynącej dnem jaru na tyłach Pałacu, sączy do uszu dyskretną melodię a drewniany pomost zaprasza, by wbiec na niego boso z butelką szampana i tacą truskawek. Nawet trawa jest tu bardziej zielona, a woskowane liście rododendronów bardziej błyszczące, nie wspominając o kwiatach wybujałych niczym purpurowe główki kapusty. I w tym wszystkim nie czuć reżyserii, efekciarstwa, czy chwilowego kaprysu, jakby rytm pracy ogrodników nie był odmierzany czasem od ósmej do szesnastej, ale biciem serca. Bo serce to słowo klucz do tego miejsca. 

Chcecie bajki, oto bajka - jest Pałac, konie w zabytkowej stajni i szelest sukien w Sali Balowej. Jest nawet pałacowa wieża z okien której horyzont załamuje się nad wodami Bałtyku i Apartament Prezydencki, w którym można poczuć świat u swych stóp. Są stylowe sale ze stropem wspartym na drewnianych belkach, tuż nad angielską stajnią i nieprzebrane połacie zielonej trawy mogącej pomieścić, może nie równie liczne, ale na pewno równie zacne towarzystwo, co korty Wimbledonu. 

Popielaty bruk w różowe i żółtawe piegi, prowadzi tunelem drzew wprost do drzwi Pałacu, który wyrasta z zieleni, jasny i elegancki, ale też dyskretny i nie onieśmielający. Naciśnięcie klamki, lekki trzepot serca w piersi i jak Alicja w Krainie Czarów, już jesteście po drugiej stronie lustra. I wszystko staje się jasne… 

Tu i tylko tu. Jakby ktoś szeptał do ucha, jakby w powietrzu unosił się duch szalonych i pełnych przepychu lat 20tych, jakby próg salonu omiótł właśnie tren balowej sukni, by z cichym szelestem zniknąć w jego głębi. Przed oczami staje amfilada salonów, które zaskakują bogactwem kolorów, faktur i ornamentów, jednocześnie łącząc się z tym co na zewnątrz, przez ogromne, zapewniające niesamowitą grę świateł okna. Pojawia się wrażenie, że każda cegła znajdowała tu swoje miejsce kierowana jakimś boskim planem, a natchniony architekt musiał być zmorą wykonawców, którzy zapewne nie rozumieli dlaczego. Właśnie dlatego. 

Ten Pałac żyje. Jest tu i teraz, ale żyje w latach 20 tych ubiegłego stulecia. Secesja, Art -Deco i Biedermeier to nie stylizacja, to emanacja tamtej epoki. Te wnętrza budzą emocje i zmysły. Tu wszystko czuje się bardziej, mocniej i głębiej. Bistro Club „Luneta & Lorneta” w przyziemiu pałacu przenosi prosto w klimat paryskiej kawiarni, a oprawione w grube ramy, reprinty genialnego Szkota, Jacka Vettriano – jak zatrzymane na płótnie kadry z kina noir  chwytają od razu w sieć gęstą od romantycznych skojarzeń.  

W Sali Restauracyjnej „1906 Gourmet Restaurant”, zasiada się na włoskich krzesłach, przy angielskiej zastawie, obok ścian zdobnych w tapety o miękkim secesyjnym wzorze, sprowadzonych tu z San Francisco. Ta sala jest stworzona, by tętnić rytmem przyjęć i barwnych korowodów mężczyzn i kobiet w odświętnych kreacjach, a autorskie menu Szefa Kuchni Pawła Dołżonka, które znalazło uznanie w czołówce prestiżowego przewodnika kulinarnego Gault & Millau, jest stworzone, by uświetniać wyjątkowe okazje. Pałac Ciekocinko. Powiedzcie „Tak” tu. I tylko tu.