Stanąć na szczycie chmury

San Sebastian

materiały prasowe

Hoteli i plaż jest tu jak na lekarstwo. Na plan pierwszy bez wątpienia wysuwa się przyroda. Zobaczymy to dokładnie, kiedy tylko spojrzymy na mapę, na której niewielka La Gomera wygląda jak zielona plamka oblana granatowymi wodami Atlantyku.

Oddalona o niecałe 40 km od południowo – zachodniego wybrzeża Teneryfy, La Gomera sterczy z morza jak okrągły bastion skalny. Wprawdzie wyłoniła się z morza 12 milionów lat temu, ale dopiero w XX wieku stała się mekką miłośników przyrody, wędrówek oraz przepięknych krajobrazów.

W ZACISZU WYSPY

To oaza ciszy i spokoju, jedno z najrzadziej odwiedzanych miejsc, znacznie różniąca się od swych pozostałych sióstr w archipelagu Wysp Kararyjskich. Ze swą powierzchnią 369 kilometrów kwadratowych jest jedną z najmniejszych wysp całego archipelagu, dokładnie drugą od końca. Ten niewielki skrawek lądu nazywany jest "magiczną wyspą". Zresztą powierzchnia stanowi po części jej największy atut. Tutejszy spokój bierze się właśnie stąd, że nie ma tu miejsca na hałaśliwe kurorty wypoczynkowe z centrami handlowymi. Nie ma też ogromnych hoteli. Tym samym jest to miejsce idealne dla osób poszukujących spokoju, chcących oderwać się od pędzącej codzienności.

Nawet zimą, kiedy Europa tonie w śniegu, La Gomera staje się słoneczną przystanią dla wszystkich spragnionych odpoczynku. Ta ziemia obiecana dla prawdziwych podróżników, z krańca północnego do południowego liczy zaledwie 20 kilometrów. Niewielką wyspę wynajętym samochodem objechać można w krótkim czasie. Warto jednak mieć na uwadze fakt, iż niezliczone asfaltowe serpentyny wiją się w górę ścian skalnych, aby po drugiej stronie opadać znów serpentynami w dół, aż do podnóża następnej ściany. Nie są to trasy dla niedzielnych kierowców.

ŚWIAT SPRZED MILIONÓW LAT

Krajobrazy La Gomery dla jednych są nudne, dla innych zjawiskowe. Na szczęście osoby, które zechcą poznać wyspę bliżej, szybko się przekonują, że daleko jej do nudy, mimo że wyspa nawet w sezonie sprawia wrażenie nieco dzikiej i odludnej. Wszystko to dzięki tutejszej przyrodzie, którą nierzadko określa się jako legendarną. Czy można się dziwić, skoro tutejszy gęsty las formują gatunki, które w innych miejscach na ziemi wymarły już miliony lat temu?

Idealnym miejscem na piesze wycieczki jest tutejsza ekologiczna perełka, czyli Park Narodowy Garajonay, który serwuje widoki na unikalną, niespotykaną roślinność trzeciorzędową. Ten jeden z najciekawszych obszarów leśnych na świecie, wpisany został na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Niejednego w osłupienie wprawił tu widok lasów cedrowych, sosnowych i olbrzymich wrzosów. Gęste i powyginane drzewa lasów laurowych w centrum wyspy wprowadzają wędrujących tutejszymi szlakami w niezwykły, tajemniczy klimat. Około 400 gatunków wymarłych na innych kontynentach drzew to duma tubylców.

SPACER PO CHMURACH

Tam, gdzie przez gęste korony drzew dostanie się słońce, kwitną rośliny w niewiarygodnych kolorach. Poza tym, dzięki wyjątkowym warunkom klimatycznym do dziś przetrwał tu największy na świecie las wawrzynowy. Podobnie wiele gatunków ptaków i gadów, z których część to endemity. Zresztą na całej wyspie można odnaleźć przyrodę niemal nietkniętą ręką człowieka. Zielona wyspa zachwyca więc skalistymi szczytami, głębokimi wąwozami oraz tarasowymi zboczami z mnóstwem poletek uprawnych, które niejako zostały przyklejone do jej stromych zboczy, głębokich przepaści opadających gwałtownie ku wodzie.

Zaskakuje również tym, jak łatwo można… wdrapać się na chmurę. I choć miejscowi przekonują, że to jeden z sekretów La Gomery, tak naprawdę zjawisko zwane "morzem chmur", gdy chmury pozostają wprost pod naszymi stopami, spowodowane jest dużą wilgotnością tego terenu. Zresztą masyw górski centralnej części wyspy sprawia, że tu pogoda różni się nieco od tej panującej w innych częściach archipelagu Wysp Kanaryjskich. Więcej tu mżawki i ciągłych opadów. Nie ma się jednak czego obawiać. Ten, kto preferuje wysokie temperatury, nie musi ewakuować się z La Gomera. Wystarczy przemieścić się niżej na południe, gdzie znajdziemy miejsca silnie nasłonecznione i pozbawione opadów. Tam temperatury w miesiącach wakacyjnych dochodzą nawet do 30 st. C.

DOM KOLUMBA

Wyspa nie ma zbyt wielu zabytków. Nie ukrywajmy jednak, że dla nas, Europejczyków ze stałego lądu, niemal wszystkie wydają się dosyć egzotyczne i zdecydowanie warte zobaczenia.

Kto dociera na wyspę, wcześniej czy później dotrze też na wschodnie wybrzeże do San Sebastian, stolicy wyspy, uroczego i bardzo kolorowego miasteczka. Romantyczny nastrój tworzą tu małe białe domki wciśnięte pomiędzy palmy. San Sebastian jest silnie związane z Krzysztofem Kolumbem.

To właśnie na wyspie La Gomera żeglarz zatrzymał się w 1492 r., gdy rozpoczynał swoją słynną wyprawę. Był to jego ostatni postój przed przepłynięciem Atlantyku i odkryciem Ameryki. Tutaj uzupełniał swoje zapasy, ale nie tylko. Przybył na wyspę na chwilę, jednak został miesiąc, oczarowany wdziękami pewnej damy. Tak przynajmniej się tu plotkuje. Główną atrakcją jest więc dziś w San Sebastian dom żeglarza, który przy sprzyjających wiatrach można zwiedzać.

KTO NA TO GWIŻDŻE?

Dawniej zdobyć La Gomerę to było "coś". Piraci łamali sobie na niej zęby. Nawet Hiszpanie potrzebowali wielu krwawych prób, zanim pokonali opór tej pełnej szczelin skalnych wysepki. W końcu się im udało. W XV w. na wyspę przybyli hiszpańscy osadnicy, którzy zaadoptowali język zwany "el silbo". Własny system porozumiewania się polega na naśladowaniu sylab przy pomocy gwizdów. W jakim celu?

Ten dość nietypowy sposób porozumiewania się mieszkańcy La Gomery opracowali głownie z racji ukształtowania powierzchni i trudności komunikacyjnych. Pozwalał on bowiem na przesyłanie prostych wiadomości z jednego na drugi skraj wąwozów, pokonując odległość i komplikacje terenu. Ludzie stali na wzniesieniach i do siebie gwizdali, a dźwięki odbijały się od w wąwozach i niosły dalej. Tradycja żywa jest do dziś. Dzieci uczą się języka w szkole, a organizacja UNESCO w roku 2009 wpisała go na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Nawet w restauracji kelner może dać popis i wygwizdać kilka słów w tym osobliwym języku. Wystarczy trafić na jego dobry humor.

NA CZARNYM PIASKU

Zapewne też z uśmiechem na twarzy kelner przyniesie nam coś smacznego. I choć kuchnia nie jest tak wyszukana i różnorodna jak ta na Półwyspie Iberyjskim, wybór gatunków ryb i sposobów ich przyrządzania jest ogromny. Poza tym koniecznie należy spróbować pożywnych i gęstych zup, białych serów i miodu palmowego, uzyskiwanego z palmy daktylowej, ulubionego miejscowego przysmaku. Wbrew nazwie, nie jest to wytwór pracy pszczół, lecz słodki, gęsty sok upuszczany z palmowych pni.

La Gomera jest ekologiczną perełką z wysokimi brzegami i pooranymi głębokimi wąwozami i z wybrzeżem urozmaiconym małymi wydmami wśród klifów. Lato panuje tu w zasadzie cały rok, a średnia roczna temperatur wynosi nieco ponad 20 st. C. W lipcu i sierpniu jest znacznie cieplej.

Kolorem piasku rozczarowany może być każdy wielbiciel bałtyckich plaż. Wyspa ma charakter powulkaniczny, dlatego tu plaże są ciemne i jakby tego było mało, są dość niewielkie. Mają jednak wiele plusów – przede wszystkim są mało zatłoczone i zaciszne, co bez wątpienia sprzyja relaksującemu wypoczynkowi. A kiedy zechcemy wejść do oceanu, stopy nasze obmyje krystalicznie czysta woda.

W wielu miejscach zejścia do morza są dość strome. Lepiej mieć to na uwadze. Na szczęście wszelkie niedogodności rekompensują widoki na malownicze klify. Nie ma chyba twardziela, którego nie zachwycą wysokie formacje bazaltowe, jakie można podziwiać podczas spacerów brzegiem oceanu. Żeglowanie jachtami po otaczającym wyspę akwenie jest podobno trudne, niebezpieczne i wymaga nie lada umiejętności, stąd łodzie żaglowe rzadko przybijają na La Gomerę. Pływać w oceanie można za to do woli.