Nie mogło być inaczej. Restauracja Morska mieści się, a jakże... na ulicy Morskiej w Sopocie. By odejść jednak nieco od marynistycznych tematów, w tutejszej karcie znajdziemy nie tylko ryby, ale także jagnięcinę, wołowinę oraz wyśmienite desery. Co wyróżnia to miejsce na kulinarnej mapie Trójmiasta? 

Powstaje wiele miejsc, w których możemy dobrze zjeść, tym trudniej jest zaznaczyć swoją obecność.

– Stawiamy przede wszystkim na uczciwość wobec naszych gości oraz na konsekwencję – podkreśla Anita Kazanowska, managerka restauracji. – Nie ma sensu chwalić się np. tym, że mamy świeże produkty. To powinno być oczywiste. Nam zależy przede wszystkim na tym, by klienci chcieli do nas wracać, a na to trzeba sobie zapracować – dodaje managerka.

Najlepszym dowodem na uczciwość, jest gest, który mógłby się nam wydać drobny, a jednak rzadko praktykowany przez restauracje. Do każdego dania bowiem, otrzymamy wodę bez ograniczeń. 

Nie (tylko) dla turystów

Restauracja Morska przyciąga stonowanym wnętrzem, które zaprojektowane zostało przez krakowskiego architekta Roberta Piątka. Królują tu spokojne odcienie błękitu oraz designerskie wykończenia rodem ze Skandynawii. Wszystko to idealnie wpisuje się w zaciszną atmosferę miejsca, położonego z dala od zgiełku pobliskiego „Monciaka”. 

– Bycie poza centrum ma swoje wady, jaki zalety. Miło nam gościć turystów, chociaż chcemy skupić się przede wszystkim na mieszkańcach Trójmiasta i okolic – mówi pani Anita. – Paradoksalnie jednak, ruszyliśmy dopiero na początku lipca i większość gości stanowili turyści zagraniczni. Panuje obecnie taki trend, by poszukiwać smaków poza utartymi szlakami. Nie każdy przyjechał przecież do Sopotu po to, by spędzać czas w tłumie – dodaje managerka. 

Choć restauracja otworzyła swoje podwoje zaledwie kilka miesięcy temu, to już doczekała się stałych bywalców i ulubionych przez gości potraw w karcie. 

– Ogromnym powodzeniem cieszy się risotto z owocami morza, spaghetti z krewetkami i zupa z owocami morza. To już prawdziwe klasyki – mówi z dumą szef kuchni Adam Głowiński. – Jedzeniem trzeba umieć się bawić i musi nam to sprawiać przyjemność, w innym przypadku nie ma to sensu. Moja kuchnia jest autorska i sezonowa, ale przede wszystkim nowoczesna i uczciwa – dodaje pan Adam. 

Rozmawiamy w przededniu wprowadzenia nowej karty. Co w niej znajdziemy? W Morskiej na gości jesienią czekać będą m.in. borowiki na maśle ze świeżym pieprzem, krem z dyni z orzechami nerkowca i Grand Marnier oraz zrazy z dzika z gnocchi i grillowaną cukinią, sandacz z karczochami, białą rzepą i opiekanymi ziemniakami, a na deser mus czekoladowy z kasztanami i likierem kahlua. 

W restauracji Morska jest cicho i spokojnie. Tu czas na chwilę staje w miejscu. Tu nic nikogo nie rozprasza. To wyjaśnia, dlaczego goście przychodząc z rodziną, czy przyjaciółmi biesiadują godzinami. To znaczy, że jest im tu dobrze. Po prostu.