Śladami Indiany Jonesa

Park Archeologiczny w mieście Petra. 

materiały prasowe

Tuż obok ekskluzywnej restauracji pasie się wielbłąd. Pustynne krajobrazy mieszają się ze starożytnymi, owianymi bogatą historią rzymskimi budowlami, skalnymi miastami i nowoczesną architekturą. Do tego jedne z najlepszych na świecie skał wspinaczkowych i bajecznie kolorowe rafy koralowe. Królestwo Jordanii to pełen kontrastów arabski kraj. 

Krwawe konflikty na Bliskim Wschodzie sprawiły, że wiele osób mniej chętnie wybiera ten kierunek na miejsce wypoczynku. Jednak mimo złej sławy regionu, warto pokusić się o wyprawę do Jordanii, bajkowego kraju, który na każdym kroku czaruje egzotyką i gościnnością.

WYKUTA W SKALE

Petra, wykute w różowej skale miasto Nabatejczyków, w 2007 roku zostało uznane za jeden z nowych siedmiu cudów świata. Nikt, kto miał możliwość otrzeć się o to miejsce, nie będzie się temu dziwił ani przez moment. Zresztą Petra od lat jest jednym z najważniejszych turystycznych miejsc Bliskiego Wschodu, które w 1985 roku wpisano na listę Światową Listę Zabytków UNESCO. Przyjeżdżają tu ciekawscy turyści, historycy, podróżnicy i fani filmowej klasyki. Przecież to właśnie tu kręcono finałowe sceny „Indiana Jones – Ostatnia Krucjata” w reżyserii Stevena Spielberga. 

Byli tacy, którym trudno było uwierzyć, że świątynia, w której słynny archeolog odnalazł kielich Chrystusa, nie jest scenografią. Przed wiekami niełatwo było do tej starożytnej metropolii trafić. Petra położona jest bowiem w skalnej dolinie, do której prowadzi wąska, długa na ponad kilometr droga wśród skał. W Sik, skalistym wąwozie wykutym siłami natury w mieniącym się różnymi kolorami piaskowcu, wysokie na ponad sto metrów skały czasami są obok siebie tak blisko, że zasłaniają niebo. 

WĄWOZEM DO OPUSZCZONEGO MIASTA

I być może nie poznalibyśmy do dziś Petry, gdyby nie Johann Ludwig Burckhardt, który idąc tropem pogłosek o istnieniu opuszczonego starożytnego miasta, właśnie tym wąskim wąwozem pod koniec sierpnia 1812 roku przedzierał się w przebraniu indyjskiego kupca. Szwajcarski podróżnik i badacz Orientu stanął naprzeciw jednego z największych dzieł sztuki  Bliskiego Wschodu. Tak odkrył na nowo Pertę, dawną stolicą królestwa arabskiego plemienia Nabatejczyków.

Sam wąwóz był dla nich formą obrony miasta przed intruzami. Zresztą strzegł tutejszej ludności całkiem niedawno, bowiem jeszcze w latach 50. XX wieku ruiny zamieszkałe były przez Beduinów. U wylotu kanionu widać najsłynniejszy budynek Petry, mierzący 43 metry wysokości i 30 metrów szerokości Skarbiec Al-Khaznah, który zakrywa dwa poziomy litej skały. To jeden z wielu tutejszych cudów. Jego fasada jest wizytówką Petry. Zapewne powstał po to, by wywrzeć odpowiednie wrażenie na podróżnych wyłaniających się z mrocznych i ciasnych korytarzy kanionu. 

WSPOMNIENIE PO ERZE ŚWIETNOŚCI

Ale oczywiście cuda Petry nie kończą się na Skarbcu. Dolina wypełniona jest po szczyty pozostałościami po dawnym mieście. Można tu obejrzeć setki ciętych w skale grobowców o misternych rzeźbieniach wyrzeźbionych tak, by trwały przez wieki. Aż 500 z nich przetrwało do naszych czasów. Znajduje się tu także ogromny, zbudowany przez Nabatejczyków teatr rzymski na 3000 miejsc. Co rusz natrafiamy na obeliski, świątynie, ołtarze ofiarne i ulice z kolumnadami. Nad całością góruje robiący ogromne wrażenie klasztor Ad-Deir, do którego wchodzi się po schodach liczących 800 stopni.

Naukowcy są zdania, że miasto, które obecnie możemy zwiedzać, to zaledwie 10 proc. całej starożytnej Petry, skrywanej w dalszym ciągu przez piasek i skały pustyni. Mało? Z całą pewnością nie. Miejsc do odkrycia jest wystarczająco dużo dla wszystkich, którzy chcą poczuć się jak Indiana Jones. Dość powiedzieć, że aby dobrze zwiedzić całość, potrzeba czterech – pięciu dni. Niestety, rzesze turystów przybywają tu zwykle na zaledwie kilka godzin.

CHWILA NA PUSTYNI

Z gwarnej, pełnej turystów Petry najlepiej przenieść się do Wadi Rum, która koi ciszą i niezapomnianym widokiem rozgwieżdżonego nieba. To zdumiewające miejsce, nietknięte niszczycielskim działaniem człowieka. Miejsce, w którym czas się zatrzymał, a klimat i wiatr wyrzeźbiły górujące nad płaskim dnem doliny formy przypominające niekiedy miejskie wieżowce, innym razem mosty, jaskinie, wąwozy. I do tego ten piasek mieniący się od różowego do ciemnoczerwonego, w zależności od kąta padania słońca, który czyni to miejsce jednym z najsłynniejszych na świecie.

Labirynt skalnego pejzażu wznosi się od poziomu pustyni na wysokość niemal 2 tys. metrów, tworząc naturalne wyzwanie dla miłośników górskich wypraw. Drogi skalne Wadi Rum należą zdaniem koneserów, do najlepszych miejsc wspinaczkowych na świecie. Można tu cieszyć się spokojem niezmierzonych, pustych przestrzeni, spenetrować wąwozy i oazy oraz odkryć malowidła skalne liczące 4 tys. lat. Można tu też spróbować wejść w skórę miejscowych i spędzić na pustkowiu nieco czasu. Zanim to nastąpi, warto wynająć samochód z napędem na cztery koła razem z kierowcą – przewodnikiem, którym zna zakamarki Wadi. Nie trzeba specjalnie się starać, by na drodze natrafić na grupę zmierzających do wodopoju dzikich wielbłądów, które z niepewnością witają każdego przybysza. Wąwóz zamieszkują też szakale, wilki, dzikie kozy, skorpiony i żmije. Po ich spotkaniu napięcie rośnie. 

GOŚCINA U BEDUINÓW

Można też wynająć wielbłąda, również z przewodnikiem. Jeszcze więcej emocji dostarcza spędzona pod gwiazdami noc. No, może niekoniecznie pod gołym niebem. Schronienie zapewnia porządny namiot Beduinów, a strawą jest tradycyjny posiłek przy ognisku, któremu towarzyszy arabska muzyka. Beduini zamieszkujący te okolice nadal kultywują pół-koczowniczy styl życia. Są ludem gościnnym i chętnie przyjmują gości. Warto zatrzymać się u nich choć na chwilę.

Bez wątpienia jednym z najbardziej niesamowitych miejsc jest tu dolina Jordanu. Pełen dramatyzmu piękny krajobraz, który u ujścia do Morza Martwego znajduje się 400 metrów pod poziomem morza. Jest to najniżej położone miejsce na Ziemi, w którym znajdziemy również najniżej położoną drogę na świecie. Oczywiście najważniejszą atrakcją Morza Martwego jest sama woda – ciepła, kojąca, dziesięciokrotnie bardziej słona niż zwykła woda morska, bogata w chlorki magnezu, sodu, potasu, bromu i kilka innych. Wyjątkowo ciepłe, o dużej sile nośnej i bogate w minerały wody przyciągały odwiedzających już od czasów starożytnych m.in. króla Heroda Wielkiego i piękną królową Egiptu Kleopatrę. Wszyscy oni korzystali z luksusów ciemnego, stymulującego zmysły błota Morza Martwego i unosili się bez wysiłku na falach, wdychając zdrowe minerały wody i wystawiając się na działanie łagodnych promieni jordańskiego słońca.

PERŁA JORDANII

Pozostając w temacie wody – gdzie indziej, jak nie tu można uganiać się za żółwiami morskimi pośród wspaniałej rafy koralowej Morza Czerwonego? To właśnie Aqaba wabi setki turystów swoim specyficznym arabskim klimatem. Malownicze miasto zachwyca bajecznymi krajobrazami. Nie tylko na lądzie. W tutejszej zatoce znajduje się pięćset gatunków koralowców i ponad tysiąc gatunków jaskrawo ubarwionych ryb. Do tego żywe, oddychające skały rafy i majestatycznie przepływające obok nurków żółwie. Wystarczy najprostszy sprzęt do nurkowania, by przenieść się do zaskakującego feerią barw podwodnego świata w krystalicznie przejrzystej wodzie.

W Aqabie znajdziemy blisko 30 baz nurkowych usytuowanych wzdłuż wybrzeża. Na wyciągnięcie ręki mamy więc miejsca, w których podwodny świat jest dostępny przez cały rok. Ośrodki szkoleniowe są dostosowane do potrzeb wymagających klientów. 18 km od centrum miasta zlokalizowany jest Królewski Ośrodek Nurkowania (Royal Diving Club) – jeden z najlepszych ośrodków szkoleniowych dla płetwonurków w tym regionie.

Obserwowanie krabów, krewetek czy homarów wchodzących do spowitej mrokiem wody w poszukiwaniu pożywienia z pewnością dostarczy niezapomnianych wrażeń. Dla tych, którzy nie chcą się zamoczyć lub niezbyt pewnie czujące się w wodzie, niepowtarzalną atrakcją może być wycieczka łodzią z przeszklonym dnem, przez które również można obserwować ten niezwykły, robiący wrażenie na każdym, ekosystem.