Sushi z suszonej szynki, tatar z lubiny z perełkami oliwy z oliwek, wyciskana młoda jagnięcina i rolada z byczego ogona smażonego w czerwonym młodym winie - między innymi te przysmaki podano podczas wieczoru hiszpańskiego w Gdańsku "Original Flavors: The Mediterranean Essence"

Na stołach królowały oliwa z oliwek z pierwszego tłoczenia ekstra o chronionej nazwie "Banea", wina o chronionej nazwie pochodzenia "Ribera del Duero" oraz szynki serrano posiadające certyfikat Gwarantowana Tradycyjna Specjalność. Te produkty są częścią diety śródziemnomorskiej, wpisanej w 2010 r. na Światową Listę Dziedzictwa Niematerialnego Ludzkości UNESCO i uznanej za styl życia przekazywany z pokolenia na pokolenie, współgrający z przyrodą, historią i środowiskiem.

Oliwa Baena jest uprawiana w regionie o tej samej nazwie od XII wieku. Plantacje oliwek znajdują się na wysokości 400-600 m n.p.m. Panujący w tym regionie klimat kontynentalny oraz ukształtowanie terenu (wzgórza, równiny aluwialne, zbocza) tworzą optymalne warunki do uprawy oliwek Extra Virgin, która ma bardzo intensywny smak.

– Oliwa jest nieodzownym składnikiem śródziemnomorskich dań. Najlepiej komponuje się z sałatkami, ale stosujemy też do smażenia. Badania naukowe potwierdziły, że często stosowanie oliwy zmniejsza cholesterol – mówi Juan Moreno, przedstawiciela Rady Regulacyjnej Chronionej Nazwy Pochodzenia Baena.

Uczestnicy spotkania mieli też możliwość spróbowania szynki Jamon Serrano, czyli "szynki górskiej". Szynkę należy jeść po 5-10 minutach od wyjęcia z lodówki, bowiem tłuszcz w niej zawarty musi nabrać temperatury, dzięki czemu szynka rozpływa się w ustach podczas konsumpcji. Jej smak jest wyrazisty, doskonale pasuje do sałatek, szparagów, czy kromki chleba posmarowanej oliwą. Dobra jest też jedzona bez żadnych dodatków, jest lekko słona, ale bardzo delikatna. Po oliwie i szynce przyszedł czas na wino. Podano te z regionu Ribera Del Duero, w którym wina produkowane są od XIII wieku.

Wieczorem zaś konsumowano dania przygotowane przez szefa kuchni Fernando Del Cerro z restauracji Case Jose, która szczyci się gwiazdką Michelin. W menu degustacyjnym znalazło się m.in. sushi z suszonej szynki, młoda jagnięcina i rolada z byczego ogona smażonego w czerwonym młodym winie. Był też krem z brokułów na zimno, aromatyczna pizza z roztartym pomidorem i oliwą, a na deser truskawki z woka i czekoladowy Chilbaut ze zmrożonym napojem z mango.

 

Fernando Del Cerro

 

Czy próbował pan jakiś polskich potraw?

Oczywiście, zawsze będąc w innym kraju staram się próbować czegoś nowego.

I co panu najbardziej smakowało?

Wszystkie zupy. Są zupełnie inne niż te hiszpański. Kwaśne, pożywne. Właściwie mogą być całym obiadem. Najbardziej smakowały mi te kwaśne, jak ogórkowa i oczywiście żurek.

Kuchnia polska czy hiszpańska jest bardziej zdrowa?

Zdecydowanie hiszpańska. Przede wszystkim dlatego, że my pracujemy na tym tłuszczu, który uznany jest za najbardziej zdrowy, czyli na oliwie z oliwek. I to wyróżnia naszą kuchnię śródziemnomorską. Ale generalnie zdrowe są wszystkie kuchnie tradycyjne, te które są kultywowane w danym kraju. Chodzi o to, że to czym się odżywiamy jest dostosowane najbardziej do nas i naszego klimatu. Jedzenie jest składnikiem kultury i to nie jest przypadek, że w Polsce jecie trochę bardziej tłusto niż w Hiszpanii. Wy macie inne potrzeby. W waszych warunkach ta kuchnia jest dla was odpowiednia.

W Polsce tylko jedna restauracja wyróżniona jest gwiazdką Michelin...

Tak wiem, Amaro (uśmiech). Jest to bardzo prestiżowe wyróżnienie, tak samo traktowane na całym świecie. Tę gwiazdkę naprawdę jest trudno zdobyć.

A czym się pana kuchnia wyróżnia, że zasłużyła na takie uznanie?

Nie mam pojęcia. Michelin to jest tylko i wyłącznie rekomendacja jakieś restauracji. To czy jakiś lokal ją dostanie zależy w takim samym stopniu od szefa kuchni, jak i od całego personelu. Przede wszystkim chodzi o to, żeby lubić kuchnię i żeby zaoferować potrawy przygotowane z sercem. istotą naszej kuchni jest to, że pracujemy w oparciu jedynie o składniki lokalne. I przede wszystkim to, że stawiamy na świeże warzywa. 

Jak długo trzeba czekać na stolik w pana restauracji?

Nie tak długo. To jest zwykła restauracja, nic wyszukanego. Panuje u nas rodzinna atmosfera.

Czyli możemy przyjechać i dostaniemy wolny stolik?

Oczywiście, w każdej chwili. Ale na wszelki wypadek lepiej wcześniej zadzwonić (śmiech).