Kompozytor i obecnie jeden z najciekawszych pianistów jazzowych w Polsce. Kiedyś buntownik - dzisiaj mężczyzna dojrzały, nauczyciel, a przede wszystkim ojciec dla swojej córeczki, która wywróciła jego świat do góry nogami. Pierwszym gościem naszego nowego cyklu "Spotkania na mieście" jest Sławek Jaskułke, z którym spotykamy się w klimatycznej Zatoce Sztuki. Rozmawiamy o życiu, o tym jak odnajduje się w nowych rolach nie tracąc swojego artystycznego DNA?

Urodziłeś się 2-go stycznia, także jesteś zodiakalnym Koziorożcem. Ten znak cechuje duża doza ostrożności w działaniu, dyplomacja i twarde stąpanie po ziemi. Odnajdujesz w sobie takie cechy?

Jestem typowym Koziorożcem z 2-go stycznia, to znaczy długo analizuję i zastanawiam się nad konsekwencjami swoich decyzji. Jestem spontaniczny, ale jednak z natury ostrożny. Dogłębnie analizuję całe spektrum możliwości, ale do tego też jestem konsekwentny i pracowity. Te dwie cechy są bardzo przydatne w mojej pracy, bo wbrew pozorom bycie artystą to ciężka i wymagająca robota.

A gdzie w tym wszystkim miejsce na romantyzm, na artyzm?

Ja w ogóle nie jestem romantykiem. Lubię piękno, subtelność, melodyjność i ciszę ale bez nadmiernego romantyzowania. Jestem zdeklarowanym fanem prostoty i kierunek artystyczny, który obrałem jest nakierunkowany na prostotę. Oczywiście nie w każdym aspekcie, ale przynajmniej w kontekście moich ostatnich działań solowych.

Jesteś uparty?

Jestem bardzo uparty. W sensie artystycznym myślę, że to bardzo dobrze. Życiowo  natomiast jestem bardzo ugodowy, bezkonfliktowy i pozytywnie nastawiony. Wracając do kwestii artystycznych, to nie ma ze mną dyskusji. Jedni twierdzą, że to źle, ale ja uważam, że to bardzo dobrze, bo to jest jedyna rzecz, która jest tak naprawdę tylko moja. Jeżeli chodzi o współpracę z drugim człowiekiem, to jest ona możliwa, bo jestem otwarty na konstruktywną dyskusje, ale decyzję zawsze podejmuję ostatecznie sam, ponieważ to ja biorę na siebie całą odpowiedzialność. Myślę, że to taka męska, fajna, dojrzała postawa.

Jesteś fajnie ubrany. Przywiązujesz uwagę do rzeczy, które nosisz? Lubisz modę?

Od dłuższego czasu tak. Wiele lat w poprzednim okresie mojej twórczości i mojego bycia na świecie żyłem dość nonszalancko i właściwie nie przywiązywałem uwagi do niczego, poza muzyką. Teraz odbieram to trochę w kategoriach szanowania siebie. Uważam, że facet powinien wyglądać jak facet - dobrze, konkretnie, ale nie modnie, bo modnie to zupełnie inna rzecz. Według mnie mężczyzna nie powinien być modny, powinien być dobrze ubrany, ale zawsze o krok za trendami. W swoim ubiorze staram się zachować zdrowy rozsądek. Facet powinien mieć dobre buty, dobrą koszulę, dobrą marynarkę i dobry krawat. Krawata akurat nie noszę, chyba że przy jakichś bardzo oficjalnych okazjach. 

Jak wygląda poranek Sławka Jaskułke. Zaczyna się od kawy, herbaty?

Nie. Poranek Sławka Jaskułke zaczyna się o 6:30 od wizyty mojej małej córeczki w naszym łóżku. Moja królewna przychodzi do mnie i mówi „Sio, sio!”, naśladując pytanie „Co to?”. Potem z reguły kontynuuje szepcząc „Tata!” Jest wtedy bardzo szczęśliwa i nie muszę dodawać, że od razu sam zaczynam się szeroko uśmiechać. Ostatnie poranki są pod znakiem czytania. Córka przynosi ze sobą swoje dwie ulubione książeczki, wdrapuje się na łóżko i sama sobie je przegląda, albo wyraźnie daje mi znać bym jej poczytał. Czasem po prostu zmyślam jakieś historyjki. 

Jesteś bardzo przykładnym ojcem…

Myślę, że tak, bo jestem szaleńczo zakochany w swojej małej królewnie i poświęcam jej sporo czasu i uwagi. Przypuszczam, że każdy ojciec tak ma, ale dla mnie to wyjątkowy czas w życiu i tak właśnie wyglądają ostatnio te moje poranki.

Czyli nie odpalasz rano Facebooka?

Ja w ogóle nie mam Facebooka. Posiadam oficjalny profil, ale nie przywiązuję do tego zbyt dużej wagi. Nie mam prywatnego profilu dlatego, że zbyt wiele ludzi chciało mnie znać, a ja lubię tak się trochę kamuflować. Nie przepadam za wylewnym opowiadaniem o swoich prywatnych sprawach. Prezentuję się publicznie od strony zawodowej, a reszta pozostaje moją prywatnością.

Chciałabym wrócić do tematu twojej córeczki, o której do tej pory niewiele wspominałeś w wywiadach. Ile ona ma już lat?

Fakt, niespecjalnie o tym mówię, ale to ze względu na tę prywatność, którą sobie cenię. Kalina ma półtora roku. Jest na etapie mówienia „Neee!” na wszelkie propozycje podania jedzenia. Jest bardzo asertywna. Nie wiem czy to jest cecha osobowości, czy etap rozwoju, bo jeżeli spojrzeć od strony psychologicznej na etapy rozwoju dziecka, to ona jest w prawidłowym stadium. Nie do końca jestem więc w stanie stwierdzić jak jest naprawdę, ale jeśli jest to cecha charakteru to będę bardzo szczęśliwy. Asertywność jako cecha u kobiety jest bardzo istotna.

Jesteś wymagającym, czy raczej empatycznym ojcem?

Wydaje mi się , że dawanie dziecku swobody i wolności wyboru jest jedną z podstaw wychowania. Trzeba uczyć dziecko konsekwencji, ale pozostawiać mu prawo do decydowania o sobie od najmłodszych lat. Oczywiście w granicach zdrowego rozsądku. To ważne by mieć szacunek do dziecka i na każdym etapie rozwoju mieć świadomość jego potrzeb.

W rozmowie z magazynem Trendy Art. Of Living z 2011 roku, wspomniałeś, że praktycznie 80 % czasu spędzasz sam.  Jak teraz to wygląda - bardziej ojciec, czy artysta?

To jest dobre pytanie. Już znalazłem rozwiązanie, które wdrażam w tej chwili w życie. To prawda, że ja właściwie 80% czasu spędzałem sam. Jestem z natury samotnikiem. Nie wiem czy wszyscy artyści tak mają, ale uważam że spokój i umiejętne spoglądanie w siebie to bardzo cenna wartość w życiu. Może ta analityczność wynika z mojej natury. Lubię być sam, zastanawiam się, czego tak naprawdę chcę, co jest dla mnie ważne. Dlatego na przykład codziennie wieczorem spaceruję jak już córcia pójdzie spać. Co się tyczy drugiej części pytania, to ja dosyć mocno rozgraniczam życie artystyczne i życie rodzinne. W domu jestem z moją małą, staram się być dobrym partnerem, dobrym tatusiem. W mojej sferze muzycznej, czy w swojej pracowni jestem kompletnie odizolowany i niedostępny.

Nie brakuje ci czasu na twoje wszystkie aktywności?

Brakuje mi go permanentnie, ale wydaje mi się, że wbrew pozorom mnogość obowiązków powoduje lepszą organizację czasu. To jest bardzo fajne. Mam swój stały rytm dnia, w którym na przykład od godziny 12:00 do 15:00 poświęcam czas córce, bo wtedy chodzimy na spacery - ja sobie piję kawkę, ona je wafelka. Potem wracamy, ja się zajmuję swoimi sprawami i nie ma do mnie kompletnie dostępu. Ćwiczę, pracuję nad sobą. Do tego dochodzą inne obowiązki, a wieczorami spaceruję sam nad morzem.

Będziesz chciał, aby twoja córka poszło podobną droga co ty? Nauczysz ją grać?

Jedno co już zauważam - ona na pewno ma talent. Absolutnie ciągnie ją do pianina, ale to pewnie z racji czysto dziecięcej ciekawości. Rozpoznaje dźwięki fortepianu w mgnieniu oka i mówi "tata, tata...". Nie będę jej na siłę uczył, ale jeśli wyraźnie będzie zainteresowana muzyką, to otworzę przed nią wszystkie możliwe drzwi i dostarczę jej najlepszej możliwej edukacji, najlepszych profesorów i najlepsze możliwości rozwoju. Do sztuki i do wszelkich dziedzin artystycznych nie można człowieka na siłę przekonać. To musi wynikać z wewnętrznej potrzeby. Jestem pewien również tego, że to co wyniesie z domu to będą bardzo dobre wzorce. Z jednej strony ja jestem wrażliwy na muzykę i jest jej mnóstwo w domu, z drugiej strony moja partnerka zawodowo również związana jest ze sferą artystyczną, ale bardziej projektową, więc na pewno nasza córka będzie miała świetne wyczucie koloru, przestrzeni, dobrego designu, muzyki i na pewno będzie otwarta na pozostałe dziedziny sztuki.

Sopot do dobre miejsce do wychowywania dziecka? Nie tak dawno przeprowadziłeś się tutaj z Warszawy. Jak już z perspektywy mieszkańca oceniasz to miasto, jako miejsce do życia dla artysty?

Sopot jest prowincjonalny, ale ja lubię to wolniejsze tempo życia. Wróciłem do Sopotu z wyboru. Jestem tutaj trochę z boku. Celowo się wycofuję z różnych aktywności. Mam dużo więcej spokoju, ciszy i na tym etapie życia to mi jest po prostu potrzebne. Podjąłem decyzję i zmieniłem styl swojego życia, dlatego też wróciłem tutaj. Dopiero po przeprowadzce pojawiła się moja córka i było to bardzo naturalne. 

Pozostając w sferze codziennych wyborów… jakiej muzyki słuchasz na co dzień? 

Największą muzyką jest cisza i nie jestem tutaj chyba żadnym odkrywcą. Cisza jest najbardziej szlachetna. Czasami jestem po prostu, po ludzku zmęczony, bo psychicznie jest to ciężka robota. Mam oczywiście chęć odkrywania nowych obszarów i kolorów w muzyce, ale w swojej istocie lubię zagłębić się w ciszy. 

Właściwie nadal szalejesz, bo nie zajmujesz się zawodowo tylko i wyłącznie tworzeniem muzyki. Występujesz również w roli wykładowcy na gdańskiej Akademii Muzycznej. Jak sobie radzisz?

Ostatnio podczas któregoś spaceru zastanawiałem się nad całą ideą nauczania i doszedłem do wniosku, że jest to szalenie szlachetne. Decydując się na ten krok uznałem, że dam sobie jakiś czas i zobaczę, czy po pierwsze mogę dać coś drugiemu człowiekowi, a po drugie, czy ten system może dać coś mi w zamian. Oba aspekty zostały spełnione, co oznacza że będę to robił dalej. Namysłowski kiedyś powiedział, że Akademie Muzyczne oprócz ich wielu zalet na jednym aspekcie skupiają się nieco mniej - na kształtowaniu indywidualności. Ja staram się dawać moim studentom narzędzia i wskazywać odpowiedni kierunek ich używania. Reszta już należy do nich, a ja pilnuję by wykorzystywali te narzędzia w odpowiedni sposób.

Trafiasz na buntowników, takich jak ty z czasów swoich początków?

Nie, jeszcze nie. Jestem nieco zaskoczony, że studenci dzisiaj są tacy grzeczni. Może trochę za grzeczni. Mam jednego łobuza na Akademii i bardzo się z tego cieszę, ale stosuję zasadę absolutnego wsparcia i otwartości. Bunt na każdym etapie życia jest związany z naturą człowieka, tym bardziej na poziomie artystycznym. To jest potrzebne i myślę, że niezbędne do kreatywnego myślenia. 

A Twoja twórczość? Nie wspomagasz się niczym?

Jeżeli pytasz o narkotyki i alkohol to bywałem niegrzeczny, nawet bardzo, ale ten czas już minął. Używki to generalnie bardzo poważny i skomplikowany temat. Cieszę się, że w odpowiednim czasie udało mi się wyeliminować z mojego życia to co było mi tak naprawdę niepotrzebne do szczęścia. Prawda jest taka, że w muzycznym środowisku 85% ludzi jest uzależniona od alkoholu lub innych substancji pozornie polepszających nastrój. A w istocie to potwornie niebezpieczna sprawa wymagająca pomocy specjalistów lub ogromnej wewnętrznej siły. 

Wspominałeś również nie tak dawno o potrzebie  nagrania nowego krążka będącego kontynuacją płyty „Moments”.

Mam takie wrażenie, że tak naprawdę rynek muzyczny nie potrzebuje takich ludzi jak ja. Staram się wnosić do tego świata coś pożytecznego i ciekawego, ale to czy jestem, czy mnie tam nie ma, wydaje mi się bez znaczenia. Świat idzie dalej ze mną czy beze mnie. Nie widzę jednak w tym jakiś powodów do zmartwień. Płytę „Moments” nagrałem bardzo szybko, bo chciałem zdążyć przed narodzinami córki tak by mogła sobie posłuchać muzyki będąc jeszcze w brzuchu mamy. Dziecko w okresie prenatalnym lepiej słyszy niskie tony, więc część kompozycji napisałem w niskich tonacjach i wolnych tempach. Przykładałem do brzucha mojej partnerki słuchawkę i mała pukała w to miejsce, z którego dochodziła muzyka. To znaczy, że jej się podobało i zapewne już wtedy zaczęły kształtować się preferencje muzyczne (śmiech).

Patrząc na zawrotne tempo w jakim wychodziły poprzednie płyty możemy domniemać, że właściwie wkrótce może pojawić się nowy materiał?

Mam takie plany. Właściwie odkąd skończyłem 8 lat mam w sobie potrzebę tworzenia muzyki i to nadal we mnie jest. Nie wiem czy to się kiedyś skończy. Wielcy kompozytorzy boją się kryzysu twórczego, który w pewnym sensie jest naturalny. Ja też się tego trochę obawiam, ale na szczęście komponowanie nie jest moją jedyną muzyczną gałęzią. Jak nadejdzie kryzys twórczy to będę pracował nad swoim warsztatem jako instrumentalisty. Generalnie nie mam problemu z tym co będę robił dalej. Jedyny problem który mam to nie co, tylko jak to zrobić. Wiem czego chcę tylko jeszcze nie wiem jak to uzyskać. Mam nową muzykę związaną z morzem - kapitalna! Według mnie świetna, ale to nie ja jestem od oceniania. Jeszcze nie jestem pewien czy tą płytę nagram, bo pojawił się inny projekt, nieco większy, ale czekam wciąż na decyzje odnośnie sfery produkcyjnej.