Firmy BoConcept nie trzeba przedstawiać miłośnikom dobrego designu. Duńskie wzornictwo nie bez powodu posiada świetną renomę. Połączenie bogatej historii rzemiosła, poczucia estetyki i genotypu skandynawskiego to mikstura, która uzależnia i wiedzą to na pewno ci, którzy w duńskim designie się zakochali. O tym właśnie genotypie rozmawiamy z Jonem Henriksenem, brand managerem marki BoConcept.  

Firma posiada bogatą historię, a nie tak dawno obchodziła swoje 60. lecie. Jakie cechy określiłby pan jako najważniejsze, które przyczyniły się do sukcesu marki i rozwoju firmy na taką skalę?

Decydujący czynnik to fakt, że jesteśmy w stanie zapewnić pełen asortyment mebli dla bardzo różnych przestrzeni mieszkalnych na całym świecie. W niektórych krajach domy i mieszkania są większe, w innych ograniczeniem jest mały metraż. Ani jednego ani drugiego nie traktujemy jako ułatwienia, ani jako przeszkody. Różnorodność naszego asortymentu pozwala na to, by wyposażyć małe mieszkanie i duży apartament w te same produkty, odpowiednio je dobierając i przede wszystkim aranżując je w przestrzeni. 

Duński design słynie przede wszystkim z praktycznego podejścia do projektowania. Czy kierujecie się zasadą „function follows form”, czy w inny sposób wypracowujecie rozwiązania, aby odpowiadały wysokim standardom ergonomicznym i estetycznym?

Nie widzę sensu w projektowaniu mebli, których założeniem nie jest wygoda. Swoją filozofię projektowania nazywamy mianem „niedrogiego designu”, ponieważ chcemy zapewnić swoim klientom dobry produkt za uczciwą cenę. Oznacza to, że musi on spełniać wymogi wygody oraz mieć wytrzymałość, która pozwoli na jego długie życie. 

Oprócz takich gwiazd jak Karim Rashid, w waszych szeregach pojawiają się tak znakomici projektanci, jak chociażby Anders Norgaard, laureat nagrody Red Dot Design. Kim są projektanci, którzy tworzą dla BoConcept? Jakie idee im przyświecają?

Nasz zespół projektowy to trzech projektantów etatowych, a ponadto współpracujemy z ikonami design, takimi jak Karim Rashid. Raz na rok powierzamy im do zaprojektowania specjalną kolekcję – wzornictwo z najwyższej półki, w dobrej cenie. Nie uprawiamy jednak projektowania dla samego projektowania. Zawsze zastanawiamy się, czy dany mebel będzie odpowiadał potrzebom naszego klienta. Pomaga nam w tym feedback, który uzyskujemy od naszych salonów. Dzięki temu wiemy, które rzeczy musimy poprawić i w jaki sposób powinien ewoluować asortyment. 

Swój kontakt z klientem wzbogacacie o wszelkie nowoczesne media takie jak animowane katalogi produktów, kody QR, wszystko to, co wpisuje się w obraz nowoczesnej firmy. Marka stawia więc na klasykę, czy jednak nowoczesność?

Jako brand jesteśmy tym, co nazywamy „early adopters”, co znaczy, że nie pretendujemy do bycia innowatorami na ryku meblarskim. To nas nie interesuje. Natomiast szybko przyswajamy sobie wszelkie nowinki i staramy się na bieżąco reagować. Opieramy się przede wszystkim na solidnym rzemiośle połączonym z nowoczesną myślą projektową. 

Nie bez znaczenia jest fakt, że pierwszy sklep pod nazwą BoConcept został otwarty w Paryżu. Co sprawia, że duński Design jest idealną odpowiedzią na potrzeby mieszkańców dużych aglomeracji? Sami określacie się mianem „Urban Danish Design”.

Uważam, że w Danii mamy bardzo bogatą tradycję designu. Zajmuje on bardzo ważne miejsce w codziennym życiu każdego Duńczyka. Aplikujemy dobre projekty w naszych domach, ogrodach, na ulicach, w jedzeniu i praktycznie w każdej dziedzinie życia. To spowodowało, że udało nam się wypracować dobre procesy projektowe i ostatecznie produkty, które spełniają wymogi ludzi na całym świecie. Nasz design jest wygodny, praktyczny i bardzo estetyczny. 

Czy i czym różni się sklepowy asortyment w poszczególnych Państwach, w których posiadacie salony? Może pokusiłby się Pan o krótką charakterystykę polskiego klienta, jak wypada on na tle innych?

Obojętnie, czy w Gdyni, Warszawie, Shanghaju, Nowym Jorku czy Dubaju, wszędzie sprzedajemy te same produkty i jedyne czym może się różnić asortyment to kombinacja jakości tkanin i skór. W Polsce sprzedajemy zdecydowanie więcej tkanin w naturalnych kolorach. To samo dotyczy drewna – tutaj sprzedajemy głównie naturalne, zwłaszcza orzech. Znaczące różnice widać również regionalnie. W Warszawie na przykład klienci decydują się na bardziej żywe kolory. Rynek w Trójmieście zdaje się być bardziej formalny – przeważają stonowane barwy i takie również modele. Mam jeszcze jedną ciekawostkę. Dla około 60% polskich klientów sofa musi posiadać funkcję spania. Zauważyliśmy, że takie wymagania mają tylko Polacy.