Żyjemy w czasach, gdy czytanie stało się czymś modnym, a książka jest tak samo atrakcyjnym i pożądanym gadżetem jak iPad. A skoro (podobno) najlepiej sprzedaje się seks, to dlaczego nie wykorzystać go do promocji czytelnictwa? 

Czy czytanie może być sexy? Ależ oczywiście. Co do tego nie mają wątpliwości autorytety, które zaangażowały się w akcję „Nie czytasz? Nie idę z Tobą do łóżka!”.  To akcja, która ma pobudzić chęć sięgania po książki i … wyobraźnię.

Z książką w łóżku

Oczywiście, że czytanie jest sexy! Pobudza ono wyobraźnię, a ta nierozerwalnie łączy się z miłością, fascynacją – mówi Rafał Bryndal, satyryk, dziennikarz, redaktor naczelny miesięcznika literacko - kulturalnego Chimera. – Czytając poznajemy życie z rożnych stron. Uwielbiam kobiety, które czytają, są bardziej namiętne. Chyba naprawdę czytanie jest sexy… - dodaje Rafał Bryndal. 

„Nie czytasz? Nie idę z Tobą do łóżka!” to kampania społeczna z erotyzmem w tle. I to w najlepszym wydaniu! 

- W Polsce większość ludzi nie czyta w ogóle. A książek to już namiętnie. Przekłada się to potem na jednowymiarowe, ponure i mało urozmaicone życie intymne. O intelektualnym nie wspominając – mówi Artur Kawa, jeden z koordynatorów kampanii. - To, co podnieca najbardziej to myśl. Intelekt. Możliwości światów, które nosimy w sobie. I choć w życiu społeczno - politycznym programowo jesteśmy za egalitaryzmem i demokracją, to nasze łóżka są miejscem elitarnym, selektywnym. Do życia, do rozmów, do seksu szukamy osób o podobnej do nas wrażliwości, wyobraźni. Ich wyznacznikiem jest między innymi gust literacki – dodaje Artur Kawa. 

By żyło się lepiej

W tej akcji chodzi nie tyle o zachęcenie do czytania – co do traktowania literatury jako coś, co wzmocni naszą osobistą atrakcyjność erotyczną. Wszystko zaczęło się tak naprawdę od facebooka, a profil „Nie czytasz…” ma już dużo ponad 41 000 fanów. Lekko erotyczne sesje zdjęciowe z książką w tle (a może raczej na pierwszym planie), flashmoby literackie i książkowe randki, to tylko niektóre z akcji promujących tę kampanię. Niedawno odbyła się również premiera kalendarza ze zdjęciami znanych i lubianych, w tym m.in. Jerzego Radziwiłłowicza, Mariusza Szczygła, muzyków z zespołu Kapela ze Wsi Warszawa, Kazimiery Szczuki, przyłapanych w sytuacji intymnej, w łóżkach, z ulubioną książką w ręku. Jedną z twarzy kalendarza jest także Rafał Bryndal. Dlaczego zdecydował się wziąć udział w tym przedsięwzięciu? 

– Wspieram każdą inicjatywę, która popularyzuje czytelnictwo. Przecież dzięki czytaniu, po prostu żyje się lepiej, łatwiej – śmieje się Rafał Bryndal. - Łatwiej żyje się też tym, którzy są atrakcyjni, pociągający. Dowodem na to, że z książką wygląda się seksownie i intrygująco jest popularność m.in. takich serwisów jak Hot Guys Reading Books, na których pojawiają się (i to w ilościach hurtowych!) fotki „zwyczajnych” mężczyzn złapanych na czytaniu w codziennych sytuacjach. I choć nie są to modele z pierwszych stron gazet, to mają w sobie to „coś” - dodaje naczelny Chimery.

Przyciągaj myślą, gestem, słowem… 

Do czytania zachęcają także trójmiejscy samorządowcy. Akcja „Poczytaj w tramwaju. Przyjazna komunikacja w Gdańsku” sprawiła, że w tramwajach pojawiły się czerwone siatki z książkami o najróżniejszej tematyce. Do mobilnej czytelni trafiło ponad 700 tytułów. 

- Celem akcji jest oczywiście zachęcanie gdańszczan do czytania, a to, że jest ono trendy nie ulega wątpliwości. W 2012 roku do naszej biblioteki zapisała się rekordowa liczba osób – blisko 100 000 – dodaje Natalia Gromow, rzecznik prasowy Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Josepha Conrada - Korzeniowskiego w Gdańsku.. 

Inną instytucją promującą czytelnictwo w Trójmieście jest SKM – Szybka Książka Miejska. Książki w kolejkach i na przystankach SKM zostawić może każdy, jedynie na pierwszej stronie musi zamieścić informację, że bierze ona udział w tej akcji. Efekty widoczne gołym okiem, wystarczy wsiąść do „skm-ki”. Nie zapominajmy też, że książki to doskonały pretekst do rozmowy i poznania kogoś nowego, a kto wie, co może z tego dalej wyniknąć… 

Pieść językiem…

Popularność tytułu „50 twarzy Greya” E.L. James to prawdziwy fenomen. Historia płomiennego romansu młodej dziewczyny i intrygującego biznesmena, o lekkim zabarwieniu sadomasochistycznym podobno poprawiła życie intymne niejednej pary. Choć o poziomie literackim tej książki można by dyskutować, to ponad 30 milionów sprzedanych egzemplarzy jest niezbitym dowodem na to, jak bardzo jest pożądana i potrzebna. Na fali popularności „50 twarzy Greya” półki w księgarniach szybko zaczęły zapełniać się kolejnymi tytułami o mniej lub bardziej erotycznej treści. 

Swoich sił i umiejętności literackich spróbować postanowiła także modelka Ilona Felicjańska. Jej książka „Wszystkie odcienie czerni”, choć początkowo chłodno przyjęta przez krytyków, zaczyna cieszyć się coraz większym uznaniem. Czy to dowód na to, że pisać może każdy? Trochę lepiej lub trochę gorzej, na pewno. Jeśli już jednak chcemy wyżyć się twórczo w ten sposób, warto skorzystać z pomocy profesjonalisty. 

- Prowadzę warsztaty twórczego pisania dla kobiet od niemal dziesięciu lat. Patrzę na to, jak rozwinęła się przez ten czas ich tematyka. Na początku były to proste wprawki pisarskie, dziś: zadania wymagające odwagi oraz samozaparcia – mówi Barbara Piórkowska, gdańszczanka, pisarka, poetka, krytyczka literacka, autorka m.in. książki „Szklanka na pająki”. - Rozkwitają też kobiety, które po te ćwiczenia przychodzą. Mają zdecydowanie więcej chęci działania niż dekadę temu. Energia tworzenia to także energia seksualna. Pragnienie kreacji jest w kobietach instynktowne, silniejsze niż wszystko inne i ma wiele form. Pisać może każda z nas, choć nie każdy tekst jest sztuką, ważne jednak, że dążymy do piękna – dodaje pisarka.

Czytać, pisać, rozmawiać

Już 16 marca, podczas Festiwalu Ogólnorozwojowego dla kobiet „PROGRESSteron” Barbara Piórkowska poprowadzi warsztaty pt. „Goła baba. Masaż słowny – warsztat pisania o ciele i seksie”. Dzięki zajęciom uczestniczki mają otworzyć się na nowe doznania i pożegnać z bolesnym postrzeganiem siebie. Dodatkowo podczas warsztatów można podzielić się swoją twórczością (doskonała okazja, by wydobyć ją z szuflady, czy spod łóżka) i doświadczeniem. Pisarka pomoże także stworzyć indywidualny język rozmawiania o nagości i erotyce, o których nadal trudno się mówi i pisze. 

- Jak pisać o ciele? Wejść w skórę, sprawdzić, co czujemy. To wcale nie takie oczywiste. Dziś większość ludzi kieruje się głową, a nie sercem, tymczasem organy te, reprezentujące intelekt oraz intuicję, wymagają ścisłej współpracy. Musimy zejść do poziomu ciała, odblokować je i odnowić opowieść o nim, o jego bólu i przyjemnościach, które może przeżywać. Inaczej zrodzą się lęki, stresy i wstyd. I z seksu nici - podkreśla Barbara Piórkowska. 

Kobiety lubią i chcą pisać. Nierzadko jest to dla nich okazja do tego, by odpocząć od codziennej presji i natłoku obowiązków. Czasem trudno jednak zmobilizować się i znaleźć czas na działalność twórczą. Dlatego też powstają różnego rodzaju inicjatywy wspierające, jak np. Salon Kulturalny Kobiet. 

Czytanie salonowe

Ta działająca na terenie Trójmiasta organizacja non-profit skupia kobiety z województwa pomorskiego, m.in. psycholożki, architektki, badaczki naukowe, po prostu osoby aktywne i spełnione zawodowo oraz społecznie. Dzięki tej inicjatywie, panie zyskują przestrzeń, w której  mogą zadbać o własny rozwój duchowy i towarzyski oraz rozrywkę w wysmakowanym stylu.

- Wielość poglądów, mnogość punktów widzenia, różnorodność  ocen. Każda z nas czytając książkę, ma na jej temat swoje zdanie. U każdej z nas przeczytana książka pozostawia inne  wrażenia. Każda inaczej zapamiętuje przeczytane frazy. Dlaczego? To proste. Jesteśmy różne – z racji wychowania, wykształcenia, charakteru, różnimy się poglądami i temperamentem,  inne stoi za nami doświadczenie życiowe. I dzięki temu nasze spotkania literackie są tak inspirujące, ekscytujące, nieprzewidywalne w przebiegu i puencie, na którą każda z nas czeka z niecierpliwością - pisze w swoim słowie wstępnym na stronie salonkulturalny.eu, dr Ewa Hope.

„Kto czyta książki, żyje podwójnie” pisał Umberto Eco. Choć cytat ten już się i opatrzył i oczytał, to nie sposób odmówić mu słuszności. Nawet jeśli czytamy, bo chcemy być modni, trendy i „na czasie”, to ja nic przeciwko takiej modzie nie mam. Zdecydowanie!