Czy zwracasz uwagę na to, co ląduje na Twoim talerzu? A może to co jesz w dużej mierze jest kwestią przypadku i nie przywiązujesz do tego zbyt dużej wagi?  To błąd, bo przecież jedzenie to jedna z podstawowych funkcji życiowych, której naprawdę warto poświęcić chwilę. Dzięki świadomemu jedzeniu możesz poprawić swoje zdrowie, sylwetkę a nawet zyskać spokój duszy. A na pewno uczynisz wielką przysługę swoim kubkom smakowym.

Doskonale o tym wiedzą ci, dla których gotowanie i jedzenie jest swoistym sposobem na życie. Jola Słoma, gdyńska projektantka mody, pasję do gotowania wyniosła z domu. Jej mama uwielbiała gotować a żaden gość nie wyszedł z domu bez poczęstunku. Pasja mamy przeniosła się na córkę, która dziś, wraz ze swoim partnerem Mirkiem Trymbulakiem, prowadzi swój własny program kulinarny na kuchnia.tv. Oboje też są autorami książek kulinarnych.

Mistycyzm w kuchni

- Dla wielu ludzi gotowanie jest wyrazem troski i dbania o drugą osobę. Dla nas gotowanie jest czynnością wręcz mistyczną. Z Jolą rozwijamy swoje zainteresowania dotyczące gotowania dań wegańskich, bezglutenowych i zachęcamy kucharzy do wprowadzania ich do swojego menu, żeby każdy, nawet osoba z alergiami pokarmowymi mogła się posilić - mówi Mirek Trymbulak.

Jola i Mirek są wegetarianami, a ostatnio nawet weganami. Na dodatek oboje mają nietolerancję laktozy i glutenu, nic zatem dziwnego, że ich dieta do łatwych nie należy. Ciężko im cokolwiek zjeść na mieście. Ich dieta jest wypadkową przekonań i potrzeb organizmów Zamiast mąki zwykłej, pszenicznej używają kukurydzianej lub ryżowej, siemienia lnianego zamiast jajka, nie dodają do dań cebuli i czosnku. Zdarza im się robić tradycyjne potrawy z nietradycyjnych składników.

- Ostatnim naszym hitem są kluski ziemniaczane, które robimy z ziemniaków z dodatkiem mąki kukurydzianej i siemienia lnianego. Okraszamy je tofu wędzonym podsmażonym na patelni z kapustą pekińską. Poza tym odkryliśmy, że gdy jemy niektóre produkty, to częściej chorujemy, czujemy się gorzej, dlatego unikamy ich i staramy się przekazać naszą wiedzę o tym innym. Wiele osób nawet nie wie, że ma alergię pokarmową bądź nietolerancję na jakiś składnik – mówi Mirek.

Czasochłonne przyrządzanie posiłków, sprzątanie po gotowaniu, zmywanie - to może być wykańczające. Czasami wystarczy jednak tylko trochę zmienić formułę spotkań ze znajomymi, by gotowanie stało się wspólnym rytuałem i przyjemnością. Tak dzieje się na spotkaniach w domu Joli Słomy i Mirka Trymbulaka – gotują razem z przyjaciółmi, by potem wspólnie spożyć pyszny posiłek. Ich dom jest otwarty na gości, a jego swoistym centrum jest właśnie kuchnia.

Czas na gotowanie

- Zauważyłam, że ostatnio ludzie na niedzielny obiad wybierają się do restauracji, żeby nie sprzątać, nie przygotowywać. Jeżeli gotowanie nie jest oparte na barkach jednej osoby, tylko to się rozkłada na wszystkich uczestników biesiady, wtedy jest to czysta przyjemność i bardzo łączące doświadczenie - opowiada Jola.

Powszechna opinia głosi, że gotowanie jest czasochłonne i osoby pracujące zawodowo nie mają na to czasu. Ale jak się coś kocha, to zawsze na to znajdzie się czas. Z takiego założenia wychodzi Tomasz Olszewski, muzyk, poeta i prezenter Radia Gdańsk. Jego zdaniem, nie trzeba spędzić kilku godzin w kuchni, by przygotować pyszny posiłek.

- Czasami człowiek spędza przy garnkach prawie cztery godziny, a jeszcze dochodzi czas na przygotowanie wszystkiego. Jeśli jednak nie mamy tyle czasu, to przecież można kawałek łososia, wyłącznie bałtyckiego, najlepiej 4 kg samicę, posolić, skropić cytryną i oliwą i za minutę, dwie gotowe. Czasami dłużej nachodzimy się, by znaleźć dobrego łososia - mówi Tomasz Olszewski. - Są dania, które można zrobić nawet w 7 minut. Zalewam wrzątkiem makaron ryżowy, podsmażam pomidorki suszone z karczochami, dodaję pestki dyni i gotowe. Ale generalnie gotowanie zbiera mi tyle czasu ile mam - dodaje Jola Słoma. - Planując co ma być na obiad uwzględniamy to, ile mamy czasu, żeby nie było frustracji. Uważamy, że nasz stan psychiczny podczas gotowania, to kolejny składnik dania, dlatego nie można się denerwować i spieszyć. Gdy to robimy, to zdenerwowanie dodajemy do jedzenia.

Potęga smaku

Z kolei Tomek Olszewski przekonuje, że w gotowaniu, tak jak w muzyce, liczy się „tajming”, czyli szybkie reagowanie na potrzeby organizmu. O tym, co trafia na jego stół decyduje w dużej mierze sezon. Nie je gęsi w lipcu, truskawek w kwietniu, itp. Najbardziej lubi prostotę.

- Pierś z listopadowej gęsi, wyłącznie żyjącej na wolności, nacięta na krzyż, majeranek, sól i pieczenie. Oczywiście do tego odpowiednie czerwone wino. W gotowaniu jestem chaotyczny i ekumeniczny zarazem - śmieje się.

Tomasz miłością do gotowania zapałał w czasach, gdy kuchnia dla chłopaka była miejscem tak egzotycznym, jak księżyc. Na dodatek w socjalistycznej Polsce produktów było mało a wyczarowanie z nich czegoś wykwintnego i smacznego wymagało nie lada wysiłku i... wyobraźni. . Jajecznica, ryby świeżo złowione, smażone grzyby albo konserwa turystyczna - na jej tłuszczu Tomek podsmażał cebulę, potem kurki i namiastkę mięsa ze wspomnianej konserwy, dodawał pieprz grubo denkiem butelki tłuczony a do tego gotowany pęczak - wychodził prawdziwy rarytas.

- Wynika z tego, że gotuję od zawsze – uśmiecha się. - Obecnie przechodząc się między sklepowymi półkami mamy szeroki wybór produktów. Jest wszystko czego dusza i wyśmienity kucharz zapragną. Jednak mimo to większość z nas sięga po to samo. Za czasów mej młodości był pasztet mazowiecki, paprykarz szczeciński i mielonka turystyczna. I ten niedosyt, wiara w inny smak... i rozczarowanie wizytami w polecanych restauracjach. A dzisiaj - cała potęga smaku na wyciągnięcie ręki - dodaje Tomasz Olszewski. 

Celebracja jedzenia

Z tej potęgi smaków ochoczo korzysta Rudi Schuberth, znany piosenkarz, autor tekstów, kompozytor i satyryk. Rudi sam nie gotuje, za to jest prawdziwym miłośnikiem jedzenia.

Nie ukrywa, że kocha jeść, co zresztą widać. Najbardziej lubi dziczyznę, a z racji tego, że mieszka na Kaszubach, często ma okazję ją smakować. W temacie jedzenia absolutnie i bezgranicznie ufa swojej żonie, która - jak twierdzi - posiadła kulinarną wiedzę tajemną. Żona Rudiego prowadzi gospodarstwo agroturystyczne, w związku z tym ich kuchnia ciągle jest czynna, a oni sami eksperymentują wraz z gośćmi z różnymi daniami.

- Wielu z nas jest smakoszami a nie twórcami wyśmienitych dań. Spożywamy z prawdziwą przyjemnością, czasami nawet celebracją posiłki dostarczone nam przez bliskich lub szefa kuchni. Nie jadam wszystkiego równocześnie i nie koncentruję się na jednym – dodaje Rudi Schuberth - osiągam różne etapy rozwoju wagowego, więc w zależności od tego, w jakim okresie jestem, to się rozpuszczam trochę bądź hamuję – śmieje się. - Jestem zwierzę towarzyskie, lubię biesiadować z odpowiednimi ludźmi, przyjaciółmi przy odpowiedniej atmosferze i w odpowiednim miejscu.

Ludzie, miejsce, atmosfera - w takich okolicznościach konsumowanie ulubionej potrawy może być prawdziwą celebracją i niebywałą przyjemnością. Tomek Olszewski jest smakoszem ryb, szczególnie łososia bałtyckiego. Z tej ryby uwielbia przyrządzać zarówno tatar, carpaccio, sashimi, jak i kawior z cebulową pianką. Pizza, oczywiście robiona osobiście, też zajmuje wysokie miejsce na liście ulubionych przysmaków. Koniecznie z pomidorami, anchois, czarnymi oliwkami, kaparami i mozzarellą z mleka bawolic. Z kolei Joli Słomie i Mirkowi Trymbulakowi najbardziej pasuje kuchnia włoska i śródziemnomorska. Oboje kochają świeże zioła, pasty z fasoli, ciecierzycy, oliwę, oliwki, rukolę. Ich popisowym daniem i jednym z ulubionych jest krem z zielonego groszku z płatkami migdałów z mlekiem kokosowym