Go Spain

Zamieszkaj w Hiszpanii!

Inwestycje w nieruchomości są obarczone bardzo ograniczonym ryzykiem, trudno na nich stracić, jest to praktycznie niemożliwe. Zainteresowanie hiszpańskimi nieruchomościami wciąż rośnie. Dlaczego? Powody są różne, jedni chcą zainwestować i czerpać zyski z najmu nieruchomości, chronić kapitał przed galopującą inflacją. Drudzy pragną zamieszkać w Hiszpanii i zmienić swe dotychczasowe życie” – mówi Monika Ziółek, która przeprowadziła się z Sopotu do słonecznej Hiszpanii i dziś prężnie działa na tamtejszym rynku nieruchomości pod dwiema markami: GoSpain.pl – przeznaczoną dla rodaków i Propertiesabroad.eu – na potrzeby rynku unijnego

Z bałtyckiego kurortu na hiszpańskie wybrzeże - tak w skrócie można opisać pani migrację. Dziś prężnie działa pani na tamtejszym rynku nieruchomości, a co było wcześniej?

Gdy mieszkałam w Sopocie, moim głównym zajęciem było prowadzenie agencji marketingowej. Organizowałam eventy dla firm, konferencje naukowe, zajmowałam się produkcją upominków firmowych. W wolnym czasie, którego nie miałam za wiele, handlowałam z Chinami, nieobca była mi również gastronomia sezonowa, a nawet rynek sztuki. Można zażartować, że byłam i wciąż jestem kobietą pracującą jak Irena Kwiatkowska – żadnej pracy się nie bałam.

To dlaczego zdecydowała się pani opuścić „Perłę Bałtyku” na rzecz Costa Blanca? Zdaje się, że dziś wiele osób marzy o tym, aby zamieszkać w bałtyckim kurorcie.

Wspomnianą „perłę” mam cały czas we krwi i w sercu. Dziś świat bardzo się zmniejszył, z powodzeniem można mieszkać na dwa domy. Ja od zawsze kochałam południe Europy i marzyłam o zamieszkaniu za granicą. Jeżdżąc wielokrotnie ze znajomymi do Hiszpanii, właśnie na Costa Blanca, gdzie mieszkam teraz, rzuciło mi się w oczy jak agencje nieruchomości źle traktują klientów. Nie było łatwo rozpocząć działalność od zera w zupełnie obcym kraju i w kompletnie nowych warunkach. Musiałam zdobyć licencję agenta nieruchomości, założyć firmę w Hiszpanii - to wszystko trochę trwało. Jednak zwietrzyłam szansę dla siebie, zakasałam rękawy i zaczęłam działać pod dwiema markami: GoSpain.pl – przeznaczoną dla rodaków i Propertiesabroad.eu – na potrzeby rynku unijnego.

Zajmuje się pani rynkiem pierwotnym czy wtórnym?

Zarówno wtórny, jak i pierwotny nie jest mi obcy, ale w zdecydowanie więcej poświęcam temu drugiemu, deweloperskiemu. Powód jest prosty: remonty w Hiszpanii, pozwolenia na przebudowę, sytuacja prawna mieszkań 20-30 letnich - to wszystko jest skomplikowane. O wiele łatwiej nabyć mieszkanie świeżo wybudowane, każdy szanujący się deweloper posiada gwarancje bankowe, co zabezpiecza klienta nawet kupując mieszkanie gotowe do odbioru w przyszłym roku. Nowe mieszkania posiadają świadectwa energetyczne, co oznacza, że można łatwo je wynająć lub sprzedać. Należy też dodać, że w Hiszpanii stan deweloperski różni się polskiego. Deweloperzy oddają mieszkania praktycznie wykończone pod klucz – urządzone łazienki, zabudowy w sypialniach, gotowa kuchnia wraz ze sprzętami AGD. Do zamieszkania pozostaje tylko wstawić meble i dekoracje. To ogromna oszczędność czasu i pieniędzy.

To przejdźmy do clou - za ile może kupić apartament na Costa Blanca przeciętny Kowalski?

Nowy apartament z rynku pierwotnego w pasie nadmorskim, z trzema sypialniami można nabyć już od 200 tys. euro. Oczywiście szkoda życia na siedzenie w domu, gdy na zewnątrz jest gwarancja 320 słonecznych dni w roku. To tak jakby zamieszkać na wakacjach.

To porównywalne w trójmiejskimi cenami… Jednak mieszkanie to jedno, natomiast w głowie kłębią się myśli: ile kosztuje życie w Hiszpanii?

Nie będę owijać w bawełnę - jest tańsze niż w Polsce. Tańsze są usługi, restauracje, wino, a to istotny koszt w budżecie. Ludzie są przyjaźni, panuje wakacyjna atmosfera, nikt nie szuka problemów na siłę. Można się poczuć jak na studenckim programie „Erasmus”, towarzystwo jest bardzo międzynarodowe. Za sąsiadów mam głównie Skandynawów, w sporym tempie przybywa Polaków i Belgów – obywatele Unii Europejskiej mają prawa socjalne i do opieki zdrowotnej takie same jak Hiszpanie. Jest też sporo Brytyjczyków, ale ich sytuacja się skomplikowała ze względu na „Brexit”. Wiele osób pracujących zdalnie, na przykład z branży IT przenosi się tutaj, aby mieszkać w sprzyjających warunkach. Wokół są szkoły międzynarodowe, a nawet są już takie, które utworzyły klasy polskie.

Jak wejść w posiadanie wymarzonego apartamentu na Costa Blanca?

Kredyty dla obywateli Unii Europejskiej są łatwo dostępne, banki finansują do 70 procent wartości nieruchomości, reszta to wkład własny. Stopa zwrotu to nawet 10 procent.

Wszystko brzmi naprawdę idyllicznie, więc musimy pomówić o potencjalnym ryzyku. Co się na nie składa?

Jak mówią: „kto nie ryzykuje ten nie pije szampana”. Często potencjalny zysk jest tym wyższy, im większa niepewność transakcji. Od tej reguły jest jednak wyjątek, można mieć jabłko i zjeść jabłko – tak się dzieje w nieruchomościach. Inwestycje w nie są obarczone bardzo ograniczonym ryzykiem, a stopa zwrotu pewna. Upraszczając – po wejściu w posiadanie hiszpańskiej nieruchomości mamy trzy główne możliwości – mieszkać, wynajmować lub sprzedać. Wszystkie opcje są bardzo korzystne, na żadnej z nich nie można stracić. Tak jak wspomniałam, dzisiejszy świat bardzo się skurczył. Z gdańskiego lotniska szybciej dolecimy do Alicante na Costa Blanca niż dojedziemy trasa krajową do Warszawy.

A co ze niesławnymi „Ocupas”, czyli dzikimi lokatorami, którzy mogą bezkarnie zająć nasz wymarzony hiszpański apartament?

Ten problem owszem był i jest, ale w skala tego zjawiska jest trochę w Polsce demonizowana i rozdmuchana. Dotyczy to głównie dużych miast typu Barcelona czy Walencja, a mniej miejsc turystycznych. Rozwiązać problem pomogła technologia – deweloperzy w Hiszpanii znają sprawę i wszystkie nowe osiedla i apartamenty wprowadziły bezpośrednią instalację łącznościową z firmą ochroniarską lub policją, więc w przypadku włamania służby reagują natychmiastowo. „Ocupas” muszą przebywać w mieszkaniu nieprzerwanie 48 godzin, żeby chcieć je przejąć, więc nie udaje im się spełnić tego warunku. Poza tym deweloperzy montują prawie zawsze rolety antywłamaniowe, których sforsowanie nie jest łatwe. Coraz popularniejsze jest montowanie przez samych właścicieli systemu „smart dom” wifi z kamerami i czujnikami ruchu. Można będąc w Polsce na własnym telefonie widzieć online co się dzieje w naszym drugim mieszkaniu w Hiszpanii.

Monika Ziółek

przez wiele lat mówiło się o niej, że zna w Sopocie wszystkich, a wszyscy znają ją. To się zmieniło kilka lat temu, gdy zdecydowała się wyjechać do Hiszpanii i zacząć działać na rynku nieruchomości. Nie od razu Alicante zbudowano, ale dziś ma na Costa Blanca ugruntowaną pozycję, obsługując klientów polskich i unijnych.