George Sand

Moda kobieca już od czasów starożytnych fascynowała ludzi, rozbudzała ich wyobraźnię i ewoluowała. Ta ewolucja szczególnie widoczna jest na przykładzie sukni, czyli kluczowej części damskiej garderoby. Doskonale obrazuje to ekologiczna wystawa „Suknia zdobi, kusi, sznuruje...” Sabiny Czupryńskiej.

MModa kobieca już od czasów starożytnych fascynowała ludzi, rozbudzała ich wyobraźnię i ewoluowała. Ta ewolucja szczególnie widoczna jest na przykładzie sukni, czyli kluczowej części damskiej garderoby. Doskonale obrazuje to ekologiczna wystawa „Suknia zdobi, kusi, sznuruje...” Sabiny Czupryńskiej. 

 

Podróż w czasie

Wystawa, którą można było oglądać w Muzeum Miasta Gdyni składała się z kilkunastu sukien - w proteście ekologicznym - wykonanych z szarego papieru pozyskiwanego z odpadów makulatury, taśmy i sznurka, ręcznie robionych, bez użycia energii mechanicznej. Artystka, porządkując kolejność epok, usytuowała w nich kanony kobiecego piękna. Niebanalna, modowa podróż w czasie zaczyna się w starożytnym Egipcie, a kończy na czasach współczesnych… przed lustrem, w którym każdy z gości mógł przyjrzeć się sobie oraz formie, którą nadaje nam aktualny ubiór.

– Stając ze sobą twarzą w twarz mamy okazję skonfrontować swój dzisiejszy wizerunek, strój, makijaż, sylwetkę z minionymi kanonami piękna – mówi Sabina Czupryńska. – Okaże się, że wiele elementów w modzie się powtarza i te z nas, które sądzą, że np. właśnie odkryły męską, sportową sylwetkę lub proste geometryczne marynarki – mylą się, ponieważ w modzie wszystko już było, a to co nas zastaje dziś, jest tylko modyfikacją i kompilacją minionych trendów – dodaje artystka.

 

Ewolucja sukni

Podczas tej podróży poprzez epoki można wyraźnie dostrzec, że moda przechodziła od ogółu do szczegółu i tak w kółko. Forma sukni starożytnej to prostokąt, jeden płat materiału owinięty wokół ciała (Egipt) lub zebrany w talii (Grecja). W kolejnych stuleciach elementów przybywało, pojawiały się formy stożkowate (schyłek średniowiecza) - kaptury, rękawy, peleryny; następnie formy zaokrąglone (renesans) bufiaste rękawy, wielkie spódnice na krynolinach.

– Suknie rozkwitły na dobre w epoce baroku, gdzie nagromadzenie figur geometrycznych i barwnych dodatków w stroju było ogromne. To wtedy pojawiły się rękawki z falban, sznurowane gorsety, spódnice z wielu halek na specjalnych stelażach zwanych fortugałami, kokardy, perły, kwiaty, pióra, kołnierze, słowem – wszystko naraz – opowiada Sabina Czupryńska.

Suknia stała się wówczas tak jak obraz, rzeźba czy budynek, miejscem ekspresji rozbujałej wyobraźni jej twórcy i właścicielki.  Na cały damski strój składało się wtedy kilka do kilkunastu warstwa materiałów, jednak tylko zewnętrzna, główna część ubrania była określana suknią. Z kolei na początku XVIII wieku znakiem rozpoznawczym modnej sukni był panier, czyli usztywniająca obręcz u dołu sukni utrzymująca ją ciągle w maksymalnym rozłożeniu.

 

Gorsety, treny, dekolty

Moda na wielkie suknie kwitła i gdyby nie rewolucja francuska, byłaby głównym i najważniejszym tematem rozmów dam dworu. To wtedy powstały suknie typu deshambilles, z wieloma marszczeniami także na plecach i pionowymi marszczeniami na rękawach, charakterystyczne było dla niej podpięcie trenu mierzącego czasem kilka metrów długości.

Na początku XIX wieku kobiety zrzuciły gorsety i nastąpił powrót do prostej klasycznej sukienki w stylu empirowym, kształtem nawiązującym do tej z czasów starożytnej Grecji. Pojawiły się krótkie rękawy, suknie odcinane pod biustem i głębokie kwadratowe dekolty. Połowa wieku XIX to znowu falbanki, gorsety i wielkie spódnice, ale później znowu formy coraz prostsze i mniej skomplikowane do tej najbardziej oczywistej, mianowicie do lat 20. XX wieku, gdzie suknia znów była zaledwie prostokątem z obniżoną talią i delikatnymi zdobieniami. To oczywiście nawiązanie do formy ze starożytnego Egiptu.

– Ważne jest to, że wszystkie te trendy miały upiększać kobietę, nie zaś oszpecać. Zmieniały się tylko okoliczności, np. w latach 30., czy 40., z powodu wojny moda musiała być wygodna, prosta, funkcjonalna. A przecież jak dziś oglądamy zdjęcia z tamtych lat, nie zaprzeczymy, że kobiety były niezwykle kobiece. Znane kobiety zaczęły mieć wpływ na modę dosyć późno, najpierw George Sand, potem Marlena Dietrich, wielka rewolucjonistka Coco Chanel. Ale to przecież wiek XX – autorka niebanalnej wystawy streszcza historię mody w pigułce.

 

Ideał kobiecości

Projektantka wyznaje, że osobiście ma ogromną słabość do sukni z lat 50. XX wieku - na górze mały gorsecik, pięknie odsłaniający piersi i ramiona, na dole spódnica z koła, powiększająca biodra. Czyli ideał kobiecości - duże piersi, wąska talia, duża pupa. Z czasem sukienki stawały się coraz krótsze, spięte w talii szerokim pasem, opływające biodra lub rozkloszowane. Style się mieszały a fasony stawały się kwestią indywidualną. Sukienkowa moda XX wieku zmieniała się tak często, jak często zmieniają się nasze nastroje. Ale jak dodaje Sabina Czupryńska, kobieta jest piękna w każdej sukience, pod warunkiem, że czuje się w niej sobą, że jest w niej prawdziwa.

Izabela Pek